Wpadnijcie! Zagramy z A Hole in Silence kilka nowych kawałków. Myślę, że mogą was mocno zaskoczyć. Wstęp za 10zł.
Oficjalne info:
A Hole in Silence (noise rock/math/experimental)
Poznański zespół rockowy założony w 2009 r. W swojej instrumentalnej muzyce łączą wiele nurtów i inspiracji. W ich twórczości można usłyszeć wpływy noise-rocka, shoegaze'u czy math- i post-rocka. Starają się przy tym uniknąć często spotykanego w muzyce patosu, czasem wręcz parodiują pewne muzyczne szablony. Znani są obecnie głównie z żywiołowych koncertów w małych, lokalnych klubach. Mają na koncie wygrane i wyróżnienia w przeglądach zespołów rockowych.
Carbon Copy (post-punk/alternatywa)
w pełnym składzie istnieje od maja 2011 roku. Głównym założeniem jest
realizowanie tego, co im w duszach gra, z nadzieją, że komuś się to
spodoba. Starają się tworzyć oryginalną, innowacyjną i nieoczywistą
muzykę, nie stroniąc przy tym od punkowej prostoty, melodyjności i
drapieżności. Kapela ma na koncie pierwsze koncerty i jest w trakcie
nagrywania DEMO.
No-Way! (funk/pop/rock)
No-Way! to młoda poznańska kapela w której skład wchodzi czterech początkujących muzyków, szukających własnego stylu. Trudno jednoznacznie określić ich gatunek, bo grają kawałki od klasycznych rockowych brzmień, po piosenki z funkowym uderzeniem i popowym klimatem.
środa, 28 grudnia 2011
wtorek, 27 grudnia 2011
Mixtape: Best of 2011
Part 1 czyli lekko, przyjemnie i marzycielsko
01. Washed Out - Eyes Be Closed
02. Gang Gang Dance - Glass Jar
03. The Go! Team - Buy Nothing Day
04. Razika - Why Have We To Wait
05. Toro y Moi - Got Blinded
06. We Are Trees - Colorado
07. Ringo Deathstarr - Two Girls
08. Teams vs. Star Slinger - Say Please
09. Druma Kina - Walking Away
10. Ringo Deathstarr - So High
11. Kyst - Colours
12. Still Corners - Cuckoo
13. The Horrors - Moving Further Away
14. Piętnastka - Dalia
Part 2 czyli agresywnie, zaciekle i obskurnie
01. The Psychic Paramount - Intro
02. Liturgy - Generation
03. The Men - ()
04. The Kurws - Ani lepiej, ani gorzej
05. Iceage - Broken Bone
06. Ty Segall - Lovely One
07. Ścianka - Shifting The Night For Tomorrow
08. Kaseciarz - Ice Cream
09. Crystal Stilts - Shake the Shackles
10. Ty Segall - Goodbye Bread
11. Balkans - Troubled and Done
12. Plum - Hoax
13. The Sleaze - Splotch
14. Wild Child - You Know Rough
15. Predator - Archetype
16. Mnoda - Hare Allin
17. Naked On The Vague - Clock Of 12's
18. Robot House - Chanting
19. Mikal Cronin - The Way Things Go
20. The Babies - Wild 2
21. Spectre Folk - Sold Your Eyes to the Moon
22. Sonic Youth - La Cabane au Zodiac
środa, 14 grudnia 2011
Martwy Chłopczyk - Live @ Reset
Zapis video z koncertu jaki zagrałem na perkusji z zespołem Martwy Chłopczyk 6 października 2011. Było to na przeglądzie "Pyrka" gdzie zagraliśmy między dwoma metalowymi kapelami. Publiczność była trochę zdezorientowana, ale mieliśmy niezły ubaw. Noise to ostatni bastion muzycznego terroryzmu, który nigdy nie stanie się częścią mainstreamowej kultury muzycznej.
Part 1
Part2
niedziela, 11 grudnia 2011
Wykopaliska #37
Motorhead - Ace Of Spades 9/10
Biorę swoją długą spluwę, wsiadam na motocykl i jadę przez teksańską pustynię do tej zapyziałej knajpy obić mordę temu frajerowi, z którym przegrałem ostatnio w pokera. Lekko nie będzie.
Thee Oh Sees - The Master's Bedroom Is Worth Spending a Night In 7/10
Jak ma się takie tytuły kawałków jak "Graveyard Drug Party" albo "You Will See This Dog Before You Die" to nie można grać słabej muzyki. Szorstkie garażowe wymiatanie spotyka surową psychodelię. Dobry zespół.
Eternal Summers - Eternal Summers 6/10
Jest skośnooka wokalistko-gitarzystka, jest skromnie i pogodnie, jest miło. Dziwne, że nie są szerzej znani bo piosenki mają ładne. Dream pop/lo-fi
sobota, 3 grudnia 2011
Wykopaliska #36
Ikue Mori - One Hundred Aspects of the Moon 9/10
Ikue Mori do tej pory kojarzyła mi się tylko z szorstkim jak papier ścierny no-wave a konkretnie z graniem na bębnach w DNA. Zdziwiłem się gdy usłyszałem tak wyrafinowaną, piękną muzykę jaka się mieści na tej płycie. Album został zainspirowany serią japońskich drzeworytów. Muzyka księżyca. Gdzieś tam w tle czai się John Zorn
Świetna płyta świetnego zespołu. Shoegaze miesza się tu z neo-psychedelią czy jak to tam zwą. Gdy idę ulicą i słucham tego albumu przenoszę się w inny świat. O mało nie przejechał mnie samochód. Naprawdę dobra płyta.
Download
Helen Love - Radio Hits 7/10
Helen Love - Radio Hits 7/10
Zdziwaczały zespół wykopany z najgłębszych czeluści blogosfery. Wesoła brytyjska indie kapelka z lat 90, która deklarowała, że wszyscy jej członkowie słuchali wyłącznie Ramones. Głównym tematem tekstów piosenek jest Joey Ramone. Szalone, pstrokate i dziwne.
Download
Download
niedziela, 2 października 2011
Soinoise series vol. 1: C-section
Bardzo interesująca składanka z bloga soinoise.blogspot.com Ciekawe oblicze polskiej piwnicznej awangardy. Niebawem ukaże się druga część kompilacji na której znajdzie się również utwór Social Cream. Polecam i pozdrawiam.
Link
piątek, 23 września 2011
A Hole in Silence wychodzi z garażu
wtorek, 13 września 2011
piątek, 9 września 2011
Mixtape - Play It Fucking Loud! vol.5
Amerykańce szugejzują
01 Crocodiles - Mirrors
02 Ringo Deathstarr - Sweet Girl
03 Young Prisms - Feel Fine
04 Girls - Morning Light
05 The Pains of Being Pure at Heart - Everything with You
06 Veronica Falls - Found Love in a Graveyard
07 Ringo Deathstarr - Summer Time
08 Belong - Come See
09 Sore Eros - In My Heart
Download
niedziela, 4 września 2011
Dobre A Polskie: Dziwy
Całkiem ciekawy zespół z tych dziwów. Dlaczego o nich tu pisze? Choćby dlatego, że śpiewali o kurwach i wąskich szparkach na rodzinnym festynie. Zespół jest laureatem jakiegoś-tam konkursu i występował jako support Acid Drinkers na wieśniackim feście "Pyrlandia" (ZNAJOMI MNIE WYCIĄGNĘLI). Moją uwagę przykuł świetny frontman o niebanalnym głosie i ze świetnymi tekstami (klimaty Homo Twist). Muzycznie jest tu jeszcze wiele do nadrobienia (szczególnie gitara) ale czuć w tym zespole ogromny potencjał. Kiedyś mogą sporo namieszać.
Majspejs
poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Wykopaliska #35
Crystal Stilts - Alight of Night 8/10
Cholernie dobra płyta, dawno jej nie słuchałem i gdy do niej wróciłem sprawiła mi dużo radości. Crystal Stilts to post-punkowa/noise-popowa kapela z Nowego Jorku. Ich muzyka brzmi zupełnie jak nagranie garażowego zespołu z wczesnych lat 70 słuchane na starej winylowej płycie przysłanej przez wyjątkowo ogarniętego wujka ze stanów. W rzeczywistości zespół jest współczesnym tworem, wpadli nawet na Off Festival w 2009. Świetny materiał. Swoją drogą jestem ciekaw jak udało im się osiągnąć AŻ TAK oldschoolowe brzmienie.
Download
Male Bonding - Nothing Hurts 8/10
Niby jakieś mdłe jednosezonowe indie a wytrzymało próbę czasu. Male Bonding grają pitchforkowy noise-pop/punk jednak robią to w sposób na tyle porywający, że co jakiś czas z chęcią wracam do ich nagrań. Muzyka do jazdy na deskorolce. Byli w tym roku na Offie jednak o nieszczęsliwej porze - bowiem w tym samym czasie grało Blonde Redhead.
Download
Ash Borer - Ash Borer 7/10
Zagłada. Tu nie ma żartów, panowie z Ash Borer grają depresyjny, minimalistyczny kasetowy black metal i w sumie na tym mógłbym skończyć. Najlepszy "true" black metal jaki słyszałem w tym roku.
Download
środa, 24 sierpnia 2011
Martwy Chłopczyk - Drobiowa Potęga
Nagranie pochodzi z dwóch improwizowanych prób będących wynikiem połączenia sil Social Cream i Like a Dog. Chcieliśmy wskrzesić ducha no wave. Sami nie wiemy co z tego wyszło ani jak to traktować. Nie mniej, zapraszam do posłuchania.
01 Symfonia No.1
02 Wolniej
03 Nieproszeni Goście
04 Stukot
05 Pogrzeb
06 Płacz
Download
niedziela, 14 sierpnia 2011
Wykopaliska #34
Trottel - Borderline Syndrome 8/10
Jeśli tego lata jest wam za gorąco to polecam węgierski post-punk (celniejsze byłoby określenie progresywny punk) z 1989. Bardzo surowe brzmieniowo i zimne granie. Ciekawy album, dużo interesujących rozwiązań, ciekawie pogodzona hardcore-punkowa ekspresja z poszukiwaniem nowych rozwiązań (warto zwrócić uwagę na sekcję rytmiczną!). Tak brzmi zima na szarym blokowisku. Perełka
Download
The Shangri-Las - Leader of the Pack 6/10
Shangri Las to ciekawy girlsband z lat 60. Wokół tego zespołu narosło wiele dziwnych, tajemniczych legend. Orgie w hotelowych pokojach, kłopoty z prawem nietypowa jak na naiwne lata 60 tematyka tekstów: wyobcowanie, śmierć, samotność. Te tajemniczość słychać w ich muzyce. Polecam
Download
Omar Souleyman - Jazeera Night 6/10
Cóż, przed Offem nikt raczej nie zapuszczał się w klimaty syryjskiej muzyki weselnej. Niestety (podobno) niesamowity występ Omara spędziłem na polu słysząc z oddali zaledwie charakterystyczny rytm tańca dabke. Tak czy inaczej zainteresowałem się tą prawdziwie egzotyczną muzyką już w domu. Trudno mi opisać to co robi Omar, ta muzyka jest tak absurdalna, że mogę was zapewnić, że czegoś takiego nie słyszeliście nigdy przedtem. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem Omara Souleymana przed oczami pojawił mi się zatłoczony autobus jadący przez pustynię - a w tym autobusie spocony ja. Warto!
Download
Jeśli tego lata jest wam za gorąco to polecam węgierski post-punk (celniejsze byłoby określenie progresywny punk) z 1989. Bardzo surowe brzmieniowo i zimne granie. Ciekawy album, dużo interesujących rozwiązań, ciekawie pogodzona hardcore-punkowa ekspresja z poszukiwaniem nowych rozwiązań (warto zwrócić uwagę na sekcję rytmiczną!). Tak brzmi zima na szarym blokowisku. Perełka
Download
The Shangri-Las - Leader of the Pack 6/10
Shangri Las to ciekawy girlsband z lat 60. Wokół tego zespołu narosło wiele dziwnych, tajemniczych legend. Orgie w hotelowych pokojach, kłopoty z prawem nietypowa jak na naiwne lata 60 tematyka tekstów: wyobcowanie, śmierć, samotność. Te tajemniczość słychać w ich muzyce. Polecam
Download
Omar Souleyman - Jazeera Night 6/10
Cóż, przed Offem nikt raczej nie zapuszczał się w klimaty syryjskiej muzyki weselnej. Niestety (podobno) niesamowity występ Omara spędziłem na polu słysząc z oddali zaledwie charakterystyczny rytm tańca dabke. Tak czy inaczej zainteresowałem się tą prawdziwie egzotyczną muzyką już w domu. Trudno mi opisać to co robi Omar, ta muzyka jest tak absurdalna, że mogę was zapewnić, że czegoś takiego nie słyszeliście nigdy przedtem. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem Omara Souleymana przed oczami pojawił mi się zatłoczony autobus jadący przez pustynię - a w tym autobusie spocony ja. Warto!
Download
środa, 3 sierpnia 2011
Off Festiwal 2011 - rekomendacje koncertowe
Wybaczcie, ostatnio nie za bardzo mam czas by pisać na tym blogu. Nagrywam Epkę z A Hole in Silence (Sesja nagraniowa jest już tak długa, że niebawem prześcigniemy Guns'n'Roses), pracuje w kinie i piszę teksty dla fyh.com.pl (gdzie serdecznie zapraszam). Za jakiś czas powinienem był się ogarnąć do kupy i powrzucać tu trochę noisów. Tymczasem polecam zapoznać się "moją" rozpiską tegorocznego Off Festiwalu!
Piątek
15:00 Asia i Koty
15:35 L.Stadt
16:10 The Car Is On Fire
17:00 Karbido - Stolik
17:50 Dezerter
18:45 Warpaint (!) /// AIDS Wolf
19:40 Baaba Kulka
20:45 Meshuggah
22:00 Matthew Dear
23:05 The Jon Spencer Blues Explosion (!)
00:10 Mogwai
01:25 Low
02:40 Oneothrix Point Never (o ile dotrwam)
Sobota
14:30 Merkabah
15:00 Kamp! /// tres.b
15:35 Ballady i Romanse
16:10 Kyst
17:00 Mikrokolektyw
17:50 Blonde Redhead (!) /// Male Bonding (!)
18:45 Polvo (!)
19:40 Kury
20:45 Neon Indian (!)
22:00 Gang Of Four
23:00 Xiu Xiu
00:10 Primal Scream /// How To Dress Well
Niedziela
15:35 Ringo Deathstarr (!)
16:10 Kapela ze Wsi Warszawa
17:00 Paristetris
18:45 Liturgy (!)
19:40 Liars (!)
20:45 Deerhoof (!)
22:00 Twin Shadow
23:05 Ariel Pink's Haunted Graffiti (!) /// Konono No.1 (!)
00:10 Public Image Ltd.
01:25 Sebadoh (!)
Widzimy się pod sceną!
piątek, 29 lipca 2011
Nowości #2
Battles - Gloss Drop 9/10
Czy Battles zwyciężyli w bitwie z samymi sobą?
Jednoznacznie tak, chociaż trzeba zaznaczyć, że styl zespołu nie uległ rewolucji mimo odejścia Tyondai Braxtona. Cały czas mamy do czynienia z bardzo charakterystycznym, barwnym math-rockiem. Styl gry zespołu polega na nakładaniu na siebie kolejnych "warstw" rytmicznej gmatwaniny. W ten sposób powstają bardzo złożone, piętrowe konstrukcje, pozwalające wyłapywać masę szczegółów dopiero po kilku przesłuchaniach. Moją ulubioną cechą tego albumu jest jego radosny nastrój i wylewająca się z głośników pozytywna energia. Nieczęsto bowiem się zdarza, żeby matematyczny chaos brzmiał tak beztrosko i optymistycznie. Kolejnym atutem jest zadziwiająca zwiewność z jaką wybrzmiewają kolejne połamane synkopy - dużo w tym graniu inspiracji etnicznymi, afrykańskimi rytmami. Wielkim plusem są też bardzo udane featuringi (dla mnie wygrywają Matias Aguayo oraz Kazu Makino). Singlowe "Ice Cream" to absolutnie porywający numer z perfekcyjnym teledyskiem (ej, nakręcił ktoś w tym roku coś lepszego?). Poza "Ice Cream" moim ulubionym utworem jest bajkowe i abstrakcyjne "Inchworm".
Gloss Drop to bardzo udany album, który udowadnia, że przed muzyką gitarową stoi jeszcze mnóstwo możliwości.
Materiał zawarty na płycie jest niezwykle złożony i poplątany - jednak nie ma w tej muzyce silenia się na bycie dziwakiem. Oni naprawdę tak czują dźwięki, nie słyszę w ich graniu chłodnej kalkulacji, a raczej spontaniczną radość.
The Men - Leave Home 8/10
Druga płyta Nowojorskich Noise-Rockowców nosi tytuł Leave Home - taki sam jak druga płyta Ramones. Czy coś łączy oba zespoły? Chyba tak - prostota i energia.
The Men to jedna z moich ulubionych noise-rockowych kapel z Brooklynu - śledzę ich dokonania już od dłuższego czasu, bowiem pierwsza płyta Immaculada była materiałem ponadprzeciętnym. W swoim graniu The Men łączą bardzo wiele inspiracji, przede wszystkim brudny shoegaze (rejony Skywave) z prymitywnym black metalem (Celtic Frost, Darkthrone) i drone'owo-ambientowymi wstawkami. Wydaje się, że to inspiracje bardzo odległe - jednak pozory mylą. Podstawową rzeczą jaką trzeba zrobić słuchając muzyki tego nowojorskiego zespołu jest maksymalne rozkręcenie głośników. Tylko wtedy można poczuć, o co w tej muzyce naprawdę chodzi. Każda piosenka z tej płyty chce wyjść z głośników, uderzyć nas w twarz i wyzwać do bójki.
Leave Home ma w sobie coś pierwotnego, co zawsze bardzo ceniłem w muzyce. Może chodzi o powszechnie deprecjonowany przez "poważną krytykę" rockowy autentyzm. Album kipi od zwierzęcej wściekłości i punkowej spontaniczności. Słychać, że The Men to raczej niezbyt weseli goście którzy we wspólnym hałasowaniu widzą coś więcej niż hobby. To nie jest muzyka rozrywkowa.
Na szczególne wyróżnienie zasługują otwierający "If You Leave", niezwykle brutalny "Think", całkiem optymistyczne, instrumentalne "Shittin' With the Shah" oraz utwór ostatni - "Night Landing" brzmiący jak umorusany błotem krautrock. Leave Home nie jest albumem dla każdego. Jeśli jednak cenicie w muzyce przede wszystkim energię i spontaniczność to krążek właśnie dla was.
Vivian Girls - Share The Joy 8/10
Czy dziewczynom z NYC udało się podzielić z nami radością z grania?
Kariera Vivian Girls to dosyć ciekawy przykład na to, jak mocno blogosfera jest w stanie oddziaływać na rzeczywistość. Czy gdyby nie Internet, to dowiedzielibyśmy się tutaj - w dalekiej Polsce o tym, że trzy dziewczyny z Nowego Jorku grają po piwnicach urocze noise-popowe piosenki? Pewnie nie. Cała moja sympatia dla Vivian Girls wynika z faktu, że słuchając ich muzyki mamy wrażenie, że oto grają nasze koleżanki z okolicy, które właśnie podesłały nam jakieś nagranie z próby. A jak tu nie lubić koleżanek, które grają na gitarach i śpiewają teksty takie jak "i don't wanna be like the other girls, i don't wanna lose myself". Fałszowanie Cassie Ramone i kiepska gra na gitarze zamiast wkurzać jest w swojej nieporadności całkiem sympatyczna. Jak więc mógłbym w ich przypadku narzekać na słabe brzmienie albo warsztatowe niedociągnięcia. Niektórzy zbulwersowani będą krzyczeć "Panie, to nudne jest po prostu!". Cóż, jakimś dziwnym trafem nie umiem się nudzić przy ich muzyce, melodie, które produkują dziewczyny, są naprawdę niesamowicie chwytliwe - już po pierwszym przesłuchaniu można zapamiętać kilka charakterystycznych motywów. To z całą pewnością rzadko spotykana ostatnio cecha.
Z kronikarskiego obowiązku warto odnotować, że Vivian Girls mają nową perkusistkę, z którą nagrano ostatnią płytę. Jest to Fiona Campbell. Ali Koehler przeszła do Best Coast. Nie zmieniło to jednak w szczególny sposób brzmienia zespołu. Na wyróżnienie zasługują singlowe "I Heard You Say", świetne "Dance If You Wanna", "Lake House" ze względu na środkową część, znane już wcześniej z b-side’a "Death" (chórek w 1:02 niszczy) i kończące – shoegaze’owe wręcz "Light In Your Eyes".
Sorry, jeśli nie lubicie tych dziewczyn, to znaczy, że nie macie serca.
Teksty pierwotnie napisane dla bloga fuckyouhipsters.blogspot.com
Czy Battles zwyciężyli w bitwie z samymi sobą?
Jednoznacznie tak, chociaż trzeba zaznaczyć, że styl zespołu nie uległ rewolucji mimo odejścia Tyondai Braxtona. Cały czas mamy do czynienia z bardzo charakterystycznym, barwnym math-rockiem. Styl gry zespołu polega na nakładaniu na siebie kolejnych "warstw" rytmicznej gmatwaniny. W ten sposób powstają bardzo złożone, piętrowe konstrukcje, pozwalające wyłapywać masę szczegółów dopiero po kilku przesłuchaniach. Moją ulubioną cechą tego albumu jest jego radosny nastrój i wylewająca się z głośników pozytywna energia. Nieczęsto bowiem się zdarza, żeby matematyczny chaos brzmiał tak beztrosko i optymistycznie. Kolejnym atutem jest zadziwiająca zwiewność z jaką wybrzmiewają kolejne połamane synkopy - dużo w tym graniu inspiracji etnicznymi, afrykańskimi rytmami. Wielkim plusem są też bardzo udane featuringi (dla mnie wygrywają Matias Aguayo oraz Kazu Makino). Singlowe "Ice Cream" to absolutnie porywający numer z perfekcyjnym teledyskiem (ej, nakręcił ktoś w tym roku coś lepszego?). Poza "Ice Cream" moim ulubionym utworem jest bajkowe i abstrakcyjne "Inchworm".
Gloss Drop to bardzo udany album, który udowadnia, że przed muzyką gitarową stoi jeszcze mnóstwo możliwości.
Materiał zawarty na płycie jest niezwykle złożony i poplątany - jednak nie ma w tej muzyce silenia się na bycie dziwakiem. Oni naprawdę tak czują dźwięki, nie słyszę w ich graniu chłodnej kalkulacji, a raczej spontaniczną radość.
The Men - Leave Home 8/10
Druga płyta Nowojorskich Noise-Rockowców nosi tytuł Leave Home - taki sam jak druga płyta Ramones. Czy coś łączy oba zespoły? Chyba tak - prostota i energia.
The Men to jedna z moich ulubionych noise-rockowych kapel z Brooklynu - śledzę ich dokonania już od dłuższego czasu, bowiem pierwsza płyta Immaculada była materiałem ponadprzeciętnym. W swoim graniu The Men łączą bardzo wiele inspiracji, przede wszystkim brudny shoegaze (rejony Skywave) z prymitywnym black metalem (Celtic Frost, Darkthrone) i drone'owo-ambientowymi wstawkami. Wydaje się, że to inspiracje bardzo odległe - jednak pozory mylą. Podstawową rzeczą jaką trzeba zrobić słuchając muzyki tego nowojorskiego zespołu jest maksymalne rozkręcenie głośników. Tylko wtedy można poczuć, o co w tej muzyce naprawdę chodzi. Każda piosenka z tej płyty chce wyjść z głośników, uderzyć nas w twarz i wyzwać do bójki.
Leave Home ma w sobie coś pierwotnego, co zawsze bardzo ceniłem w muzyce. Może chodzi o powszechnie deprecjonowany przez "poważną krytykę" rockowy autentyzm. Album kipi od zwierzęcej wściekłości i punkowej spontaniczności. Słychać, że The Men to raczej niezbyt weseli goście którzy we wspólnym hałasowaniu widzą coś więcej niż hobby. To nie jest muzyka rozrywkowa.
Na szczególne wyróżnienie zasługują otwierający "If You Leave", niezwykle brutalny "Think", całkiem optymistyczne, instrumentalne "Shittin' With the Shah" oraz utwór ostatni - "Night Landing" brzmiący jak umorusany błotem krautrock. Leave Home nie jest albumem dla każdego. Jeśli jednak cenicie w muzyce przede wszystkim energię i spontaniczność to krążek właśnie dla was.
Vivian Girls - Share The Joy 8/10
Czy dziewczynom z NYC udało się podzielić z nami radością z grania?
Kariera Vivian Girls to dosyć ciekawy przykład na to, jak mocno blogosfera jest w stanie oddziaływać na rzeczywistość. Czy gdyby nie Internet, to dowiedzielibyśmy się tutaj - w dalekiej Polsce o tym, że trzy dziewczyny z Nowego Jorku grają po piwnicach urocze noise-popowe piosenki? Pewnie nie. Cała moja sympatia dla Vivian Girls wynika z faktu, że słuchając ich muzyki mamy wrażenie, że oto grają nasze koleżanki z okolicy, które właśnie podesłały nam jakieś nagranie z próby. A jak tu nie lubić koleżanek, które grają na gitarach i śpiewają teksty takie jak "i don't wanna be like the other girls, i don't wanna lose myself". Fałszowanie Cassie Ramone i kiepska gra na gitarze zamiast wkurzać jest w swojej nieporadności całkiem sympatyczna. Jak więc mógłbym w ich przypadku narzekać na słabe brzmienie albo warsztatowe niedociągnięcia. Niektórzy zbulwersowani będą krzyczeć "Panie, to nudne jest po prostu!". Cóż, jakimś dziwnym trafem nie umiem się nudzić przy ich muzyce, melodie, które produkują dziewczyny, są naprawdę niesamowicie chwytliwe - już po pierwszym przesłuchaniu można zapamiętać kilka charakterystycznych motywów. To z całą pewnością rzadko spotykana ostatnio cecha.
Z kronikarskiego obowiązku warto odnotować, że Vivian Girls mają nową perkusistkę, z którą nagrano ostatnią płytę. Jest to Fiona Campbell. Ali Koehler przeszła do Best Coast. Nie zmieniło to jednak w szczególny sposób brzmienia zespołu. Na wyróżnienie zasługują singlowe "I Heard You Say", świetne "Dance If You Wanna", "Lake House" ze względu na środkową część, znane już wcześniej z b-side’a "Death" (chórek w 1:02 niszczy) i kończące – shoegaze’owe wręcz "Light In Your Eyes".
Sorry, jeśli nie lubicie tych dziewczyn, to znaczy, że nie macie serca.
Teksty pierwotnie napisane dla bloga fuckyouhipsters.blogspot.com
czwartek, 14 lipca 2011
Mixtape - Play It Fucking Loud! vol.4
hałaśliwe wspomnienia
01 Skywave - Don't Say Slow
02 Young Prisms - If You Want To
03 KG - You My Sweet Wounded Bird
04 My Bloody Valentine - You Made Me Realise
05 The Telescopes - Oil Seed Rape
06 Gross Magic - Sweetest Touch
07 The Moles - Saint Jack
08 Erase Errata - Surprise, It's Easter
09 Deerhunter - Ponds
10 Hocus Tocus - Sometimes
11 Serena Maneesh - Un Deux
12 Kevin Shields - City Girl
Download
środa, 13 lipca 2011
sobota, 9 lipca 2011
Wykopaliska #33
Rosa Yemen - Rosa Yemen 9/10
Pierwszy zespół w którym udzielała się Lizzy Mercier Descloux (bardzo ciekawa postać - zapraszam do poczytania). Krótkie, jednak błyskotliwe i ciekawe nagranie z gatunku "Jakie to proste! Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem!". Jest to zaledwie 9 minut muzyki, jednak w ciągu tych krótkich 9 minut udało się przekazać Rosie Yemen więcej emocji niż dajmy na to Dream Theater przez całą swoją twórczość.
Download
Raymond Scott - Soothing Sounds for Baby: Volume 1 7/10
A tutaj coś naprawdę ciekawego. Natrafiłem na ten album szukając w internecie najwcześniejszych korzeni muzyki elektronicznej w takim kształcie w jakim znamy ją teraz. No i zapoznałem się z Panem Raymondem Scottem. Z jego twórczością większość z nas nieświadomie zetknęła się w dzieciństwie bowiem Raymond Scott był autorem muzyki do filmowych produkcji takich wytwórni jak Warner Bros czy Looney Tunes.
Ta płyta jednak jest czymś zupełnie innym. Pan Scott stworzył cykl nagrań przeznaczonych dla małych dzieci. Tutaj przedstawiam część pierwszą - brzmi to jak minimal techno tylko, że z 1963 roku! Bardzo ciekawe.
Download
Bewitched - Brain Eraser 6/10
Oczywiście mam na myśli noisowe Bewitched a nie tych gniewnych panów z pandzim makijażem. Zespół został założony przez pierwszego perkusistę Sonic Youth - Boba Berta (Odszedł po nagraniu Bad Moon Rising). Płyta nagrana w 1990. "Brain Eraser" ma w sobie sporo klimatu pierwszych dokonań Sonic Youth. Prosty bas, dużo bębnów i dzika gitara a przede wszystkim duszny klimat. Szczególnie dobre kawałki to "Sky Skag" i "Chuck's Got A Big One". Nie dla każdego.
Download
Pierwszy zespół w którym udzielała się Lizzy Mercier Descloux (bardzo ciekawa postać - zapraszam do poczytania). Krótkie, jednak błyskotliwe i ciekawe nagranie z gatunku "Jakie to proste! Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem!". Jest to zaledwie 9 minut muzyki, jednak w ciągu tych krótkich 9 minut udało się przekazać Rosie Yemen więcej emocji niż dajmy na to Dream Theater przez całą swoją twórczość.
Download
Raymond Scott - Soothing Sounds for Baby: Volume 1 7/10
A tutaj coś naprawdę ciekawego. Natrafiłem na ten album szukając w internecie najwcześniejszych korzeni muzyki elektronicznej w takim kształcie w jakim znamy ją teraz. No i zapoznałem się z Panem Raymondem Scottem. Z jego twórczością większość z nas nieświadomie zetknęła się w dzieciństwie bowiem Raymond Scott był autorem muzyki do filmowych produkcji takich wytwórni jak Warner Bros czy Looney Tunes.
Ta płyta jednak jest czymś zupełnie innym. Pan Scott stworzył cykl nagrań przeznaczonych dla małych dzieci. Tutaj przedstawiam część pierwszą - brzmi to jak minimal techno tylko, że z 1963 roku! Bardzo ciekawe.
Download
Bewitched - Brain Eraser 6/10
Oczywiście mam na myśli noisowe Bewitched a nie tych gniewnych panów z pandzim makijażem. Zespół został założony przez pierwszego perkusistę Sonic Youth - Boba Berta (Odszedł po nagraniu Bad Moon Rising). Płyta nagrana w 1990. "Brain Eraser" ma w sobie sporo klimatu pierwszych dokonań Sonic Youth. Prosty bas, dużo bębnów i dzika gitara a przede wszystkim duszny klimat. Szczególnie dobre kawałki to "Sky Skag" i "Chuck's Got A Big One". Nie dla każdego.
Download
poniedziałek, 4 lipca 2011
A Hole in Silence na Offie? Bardzo możliwe!
Dla wszystkich którzy dobrze życzą A Hole in Silence mam dobrą wiadomość. Dostaliśmy się do pólfinalowej 20 konkursu dla mlodych kapel na Off Festival. Teraz musimy uzbierać trochę glosow by przejsc do finalu.
Wystarczy wejść na TEN adres, zalogować się, oraz kliknąć na łapkę z podniesionym kciukiem przy kawałku "Rusalka". Każdy głos jest na wagę złota!
PS: ostatnio nie dodaję nowych płyt na bloga ponieważ w pracy mam potworny zapieprz. Ale niedługo nadrobię!
poniedziałek, 20 czerwca 2011
piątek, 17 czerwca 2011
Mixtape - Play It Fucking Loud! vol.3
Kolejna odsłona mojego mixtape'a, tym razem gitarowe piosenki kojarzące mi się z latem i imprezami w plenerze. Enjoy.
1. Lovvers - Ocd Go Go Girls
2. Veronica Falls - Beachy Head
3. Vaselines - Dying For It
4. Pregnant - Help!
5. No Age - Boy Void
6. Black Tambourine - Throw Aggi Off The Bridge
7. Vivian Girls - Second Date
8. Seapony - Go Away
9. Summer Cats - Waking Up
10. Blank Dogs - No Compass
11. Cat Party - Jigsaw Thoughts
12. Tan Dollar - Newer
Download
środa, 15 czerwca 2011
Social Cream / Moth / Fake Circus
Zapraszam na koncert wszystkich side-projectów A Hole in Silence! To będzie ciekawy, różnorodny wieczór. Z Social Cream zagramy bardziej instrumentalno-noisowy set.
Social Cream - lo-fi/noise/indie
Moth - noise rock/alternative
Fake Circus - jazz rock
Strona wydarzenia na fejsbuku
Strona wydarzenia na last.fm
wtorek, 14 czerwca 2011
Nowości #1
Jako, że od pewnego czasu pisze recenzje na fuckyouhipsters.blogspot.com postanowiłem rozpocząć nowy cykl zatytułowany "Nowości". Będę tu wrzucał recenzje najnowszych płyt, zaś w wykopaliskach będą wyłącznie starsze wydawnictwa.
The Psychic Paramount - II 9/10
Kiedyś oglądałem film, który zaczynał się słowami "W mojej historii nie znajdziecie absolutnie nic zabawnego". Podobnymi słowami mogłaby się zaczynać najnowsza płyta The Psychic Paramount.
Być może kojarzycie ich z zeszłorocznego Offa. Ten nowojorski zespół utworzyli ex-członkowie eksperymentalnego Ladio Bollocko. O szalonym charakterze ich twórczości niech świadczy fakt, że na tourne po europie wybrali się już na tydzień po uregulowaniu składu. Materiał z trasy został uwieczniony na płycie "The Franco-Italian Tour". Po powrocie z tej szalonej podróży, zespół wszedł do studia by nagrać w 2005 genialne w każdym calu "Gamelan Into the Mink Supernatural". Pierwszy album zespołu oparty był na wolnej improwizacji, kipiał spontaniczną, wściekłą energią. Niełatwo było nagrać coś co trzymałoby poziom debiutu, na nowy album czekaliśmy bowiem aż sześć lat. W ciągu tego czasu powstawał bardzo dokładnie napisany materiał. Na drugiej płycie, w przeciwieństwie do debiutu, nie ma nawet sekundy, która byłaby wynikiem przypadkowego zagrania. Również produkcja z ekstremalnie niewyraźnej i przesterowanej zmieniła się na zdecydowanie bardziej klarowną. Jednak zespół nie zmienił w sobie tego co najważniejsze - cały czas słuchając ich muzyki czujemy złowieszczy klimat oraz nastrój, którym cechowały się dzieła XIX wiecznych dekadentów. W swojej muzyce trio cały czas sięga po inspiracje z pogranicza awanagardowego jazzu oraz noise-rocka. Jeśli wiążecie dźwięki z kolorami to The Psychic Paramount jest głęboką czernią. Muzykę tria cechuje szlachetna powaga pozbawiona patosu.
Zwróćcię uwagę na niesamowitą gre perkusisty. Najtrudniejsze, połamane motywy grane są z gracją baletnicy - te lekkość i pewność słychać od pierwszej chwili. Basista gra w bardzo minimalistyczny, oszczędny sposób, zaś gitarzysta skupia się na tworzeniu często zmieniającej się ściany dźwięku. Kiedy słucham ich muzyki przychodzi mi na myśl, że gdyby Nietzsche żył w naszych czasach, to The Psychic Paramount byłoby jednym z jego ulubionych zespołów. Bardzo emocjonalna, poważna płyta. Z całą pewnością nie można do niej podchodzić z biegu. Album roku?
Woody Alien - Right & Simple 7/10
Z niecierpliwością czekałem na nową płytę naszych najlepszych noise-rockowców. O porażce nie mogło być mowy, w końcu to Woody Alien!
Po raz pierwszy z materiałem zapoznałem się podczas koncertu promującego album. Było to w Poznańskim klubie Pod Minogą. Pierwszą rzeczą którą trzeba zauważyć będąc na ich koncercie jest fakt, że duet Piekoszewski - Szwed to absolutni wirtozi swoich instrumentów. Mimo, że grają noise-rocka - w istocie chaotyczną, dziką i ciężką muzykę robią to z diabelską precyzją - nie pozwalając na najdrobniejsze niedociągnięcia - także w sferze brzmienia. Nie inaczej zespół prezentuje się na najnowszej płycie. Woody Alien jeszcze nigdy nie było tak blisko matemtycznej gmatwaniny jaką znamy z albumów Lightning Bolt. O ile poprzednie płyty miały w sobie sporo piosenkowego potencjału to na "Right & Simple" nacisk został położony na ciężar kompozycji (co nie oznacza oczywiście, że WA nagle zaczęło grać muzykę pozbawioną jakiejkolwiek lekkości!). Nowy materiał w wyważony sposób łączy noisowy ciężar z interesującymi melodiami. Utwory są mocno zróżnicowane, od bardzo ciężkiego "Brain", przebojowego "Kill Enemies" przez przesterowane, matematyczne "Equation", piosenkowe "Easy And Plain" po nostalgiczną końcówkę w postaci "Travel".
Członkowie Woody Alien to bardzo Wszechstronni muzycy (Marcin Piekoszewski gra i śpiewa również w Plum, zaś Daniel Szwed gra na perkusji w Mothrze), słychać to na każdym kroku. W ich graniu słychać nawiązania do klasyki noise-rocka, głównie do NoMeansNo czy też Fugazi. Cóż, należy mieć nadzieję, że ktoś wpływowy zauważył ich występ na tegorocznej Primmaverze. Tutaj w kraju wydają się być zaskakująco ignorowani. "Right & Simple" to bardzo solidna robota i pozycja obowiązkowa dla zwolenników noise-rockowego wymiatania.
Trupa Trupa - Trupa Trupa 5/10
Trupa Trupa to nowy zespół z trójmiasta. Jak prezentuje się ich debiutancki album?
Zespół prezentuje zdecydowanie staroświeckie granie - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Tradycyjny skład gitara, bas, perkusja oraz klawisze, inspiracje osadzone głównie w latach 60. Słychać, że wszyscy lubią The Doors. Debiutancki album zawiera Kilka naprawdę dobrych fragmentów, np. agresywny motyw otwierający pierwszy utwór (niestety dosyć szybko przez zespół porzucony), drugi kawałek czyli "Did You" to dla mnie potencjalny singiel - krótka rozmarzona piosenka kojarzący mi się z wakacjami i morzem. Całkiem ciekawie prezentuje się też utwór "good days are gone" tutaj wreszcie zespół pozwala sobie na odrobinę szaleństwa i robi trochę więcej ciekawego hałasu. Pozytywnie wypadają również pomysły zawarte w dwóch ostatnich utworach. Końcówka "Porn Actress" to najciekawszy moment płyty (mimo, że motyw pojawiający się na wysokości 1:50 gdzieś już słyszałem). Zamykające "Take My Hand" to ładny kawałek, słychać, że zespół włożył w jego skomponowanie sporo emocji. Tutaj jednak kończą się uważnie wypisywane zalety i zaczyna się lista moich uwag. Po pierwsze - zbyt mało szaleństwa! Dlaczego nie ma tu żadnego ryzykowanego zagrania? Wszystko zdaje się być przesadnie uładzone - brzmi to tak, jakby w studio była przesadnie stresująca atmosfera i wszyscy muzycy chcieliby jak najszybciej wrócić do domu. Sekcja rytmiczna jest bardzo drętwa i mało kreatywna. Trudno przywiązać mi się do jakiegoś utworu, słuchałem płyty uważnie kilka razy i gdyby nie fakt, że jestem recenzentem poprzestałbym bez wyrzutów sumienia na jednym razie. Szkoda, że wszystkie teksty są po angielsku, bowiem te polskie na zeszłorocznej EPce naprawdę były dobre.
Nie jest jednak aż tak źle, kierunek w jakim podąża zespół jest słuszny, jednak to jeszcze zbyt mało aby Trupa Trupa przyciągnęła mnie do siebie na dłużej. Mimo, że album nie jest jakimś wybitnym dziełem to na żywo zespół może prezentować się ciekawiej.
The Psychic Paramount - II 9/10
Kiedyś oglądałem film, który zaczynał się słowami "W mojej historii nie znajdziecie absolutnie nic zabawnego". Podobnymi słowami mogłaby się zaczynać najnowsza płyta The Psychic Paramount.
Być może kojarzycie ich z zeszłorocznego Offa. Ten nowojorski zespół utworzyli ex-członkowie eksperymentalnego Ladio Bollocko. O szalonym charakterze ich twórczości niech świadczy fakt, że na tourne po europie wybrali się już na tydzień po uregulowaniu składu. Materiał z trasy został uwieczniony na płycie "The Franco-Italian Tour". Po powrocie z tej szalonej podróży, zespół wszedł do studia by nagrać w 2005 genialne w każdym calu "Gamelan Into the Mink Supernatural". Pierwszy album zespołu oparty był na wolnej improwizacji, kipiał spontaniczną, wściekłą energią. Niełatwo było nagrać coś co trzymałoby poziom debiutu, na nowy album czekaliśmy bowiem aż sześć lat. W ciągu tego czasu powstawał bardzo dokładnie napisany materiał. Na drugiej płycie, w przeciwieństwie do debiutu, nie ma nawet sekundy, która byłaby wynikiem przypadkowego zagrania. Również produkcja z ekstremalnie niewyraźnej i przesterowanej zmieniła się na zdecydowanie bardziej klarowną. Jednak zespół nie zmienił w sobie tego co najważniejsze - cały czas słuchając ich muzyki czujemy złowieszczy klimat oraz nastrój, którym cechowały się dzieła XIX wiecznych dekadentów. W swojej muzyce trio cały czas sięga po inspiracje z pogranicza awanagardowego jazzu oraz noise-rocka. Jeśli wiążecie dźwięki z kolorami to The Psychic Paramount jest głęboką czernią. Muzykę tria cechuje szlachetna powaga pozbawiona patosu.
Zwróćcię uwagę na niesamowitą gre perkusisty. Najtrudniejsze, połamane motywy grane są z gracją baletnicy - te lekkość i pewność słychać od pierwszej chwili. Basista gra w bardzo minimalistyczny, oszczędny sposób, zaś gitarzysta skupia się na tworzeniu często zmieniającej się ściany dźwięku. Kiedy słucham ich muzyki przychodzi mi na myśl, że gdyby Nietzsche żył w naszych czasach, to The Psychic Paramount byłoby jednym z jego ulubionych zespołów. Bardzo emocjonalna, poważna płyta. Z całą pewnością nie można do niej podchodzić z biegu. Album roku?
Woody Alien - Right & Simple 7/10
Z niecierpliwością czekałem na nową płytę naszych najlepszych noise-rockowców. O porażce nie mogło być mowy, w końcu to Woody Alien!
Po raz pierwszy z materiałem zapoznałem się podczas koncertu promującego album. Było to w Poznańskim klubie Pod Minogą. Pierwszą rzeczą którą trzeba zauważyć będąc na ich koncercie jest fakt, że duet Piekoszewski - Szwed to absolutni wirtozi swoich instrumentów. Mimo, że grają noise-rocka - w istocie chaotyczną, dziką i ciężką muzykę robią to z diabelską precyzją - nie pozwalając na najdrobniejsze niedociągnięcia - także w sferze brzmienia. Nie inaczej zespół prezentuje się na najnowszej płycie. Woody Alien jeszcze nigdy nie było tak blisko matemtycznej gmatwaniny jaką znamy z albumów Lightning Bolt. O ile poprzednie płyty miały w sobie sporo piosenkowego potencjału to na "Right & Simple" nacisk został położony na ciężar kompozycji (co nie oznacza oczywiście, że WA nagle zaczęło grać muzykę pozbawioną jakiejkolwiek lekkości!). Nowy materiał w wyważony sposób łączy noisowy ciężar z interesującymi melodiami. Utwory są mocno zróżnicowane, od bardzo ciężkiego "Brain", przebojowego "Kill Enemies" przez przesterowane, matematyczne "Equation", piosenkowe "Easy And Plain" po nostalgiczną końcówkę w postaci "Travel".
Członkowie Woody Alien to bardzo Wszechstronni muzycy (Marcin Piekoszewski gra i śpiewa również w Plum, zaś Daniel Szwed gra na perkusji w Mothrze), słychać to na każdym kroku. W ich graniu słychać nawiązania do klasyki noise-rocka, głównie do NoMeansNo czy też Fugazi. Cóż, należy mieć nadzieję, że ktoś wpływowy zauważył ich występ na tegorocznej Primmaverze. Tutaj w kraju wydają się być zaskakująco ignorowani. "Right & Simple" to bardzo solidna robota i pozycja obowiązkowa dla zwolenników noise-rockowego wymiatania.
Trupa Trupa - Trupa Trupa 5/10
Trupa Trupa to nowy zespół z trójmiasta. Jak prezentuje się ich debiutancki album?
Zespół prezentuje zdecydowanie staroświeckie granie - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Tradycyjny skład gitara, bas, perkusja oraz klawisze, inspiracje osadzone głównie w latach 60. Słychać, że wszyscy lubią The Doors. Debiutancki album zawiera Kilka naprawdę dobrych fragmentów, np. agresywny motyw otwierający pierwszy utwór (niestety dosyć szybko przez zespół porzucony), drugi kawałek czyli "Did You" to dla mnie potencjalny singiel - krótka rozmarzona piosenka kojarzący mi się z wakacjami i morzem. Całkiem ciekawie prezentuje się też utwór "good days are gone" tutaj wreszcie zespół pozwala sobie na odrobinę szaleństwa i robi trochę więcej ciekawego hałasu. Pozytywnie wypadają również pomysły zawarte w dwóch ostatnich utworach. Końcówka "Porn Actress" to najciekawszy moment płyty (mimo, że motyw pojawiający się na wysokości 1:50 gdzieś już słyszałem). Zamykające "Take My Hand" to ładny kawałek, słychać, że zespół włożył w jego skomponowanie sporo emocji. Tutaj jednak kończą się uważnie wypisywane zalety i zaczyna się lista moich uwag. Po pierwsze - zbyt mało szaleństwa! Dlaczego nie ma tu żadnego ryzykowanego zagrania? Wszystko zdaje się być przesadnie uładzone - brzmi to tak, jakby w studio była przesadnie stresująca atmosfera i wszyscy muzycy chcieliby jak najszybciej wrócić do domu. Sekcja rytmiczna jest bardzo drętwa i mało kreatywna. Trudno przywiązać mi się do jakiegoś utworu, słuchałem płyty uważnie kilka razy i gdyby nie fakt, że jestem recenzentem poprzestałbym bez wyrzutów sumienia na jednym razie. Szkoda, że wszystkie teksty są po angielsku, bowiem te polskie na zeszłorocznej EPce naprawdę były dobre.
Nie jest jednak aż tak źle, kierunek w jakim podąża zespół jest słuszny, jednak to jeszcze zbyt mało aby Trupa Trupa przyciągnęła mnie do siebie na dłużej. Mimo, że album nie jest jakimś wybitnym dziełem to na żywo zespół może prezentować się ciekawiej.
poniedziałek, 13 czerwca 2011
Kyst @ Kisielice, Poznań
Kyst - Naczelni nudziarze polskiego niezalu, czy genialne objawienie? Koncert w poznańskim klubie Kisielice nie dał jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
Zastanawia mnie jedna rzecz - dlaczego na koncert Kyst - jednego z obecnie najważniejszych zespołów alternatywnych - przychodzi garstka osób, z czego połowa to muzycy? Czy naprawdę wszyscy jesteśmy aż tak wąskim kółkiem wzajemnej adoracji? Cóż, do rzeczy.
Skromny klub Kisielice był najodpowiedniejszym miejscem na ten wyciszony występ. Zespół wykonał głównie kompozycje z najnowszej płyty "Waterworks". Aranżacje, jakie zaproponowali nam Kyst tego wieczoru były raczej możliwie wiernym odzwierciedleniem zawartości albumu. Zespół nie zaskoczył mnie niczym nowym. Utwory, niestety, nie nabrały jakiejś dodatkowej głębi, przy czym przez cały czas trwania koncertu w klubie panowała skupiona, przychylna muzyce Kyst atmosfera. Najciekawiej wypadły bardziej dynamiczne momenty, pełne plemiennych bębnów, mniej interesujące były trochę bezcelowe dłużyzny przez które Kyst chcieli nam powiedzieć coś w stylu "Słuchajcie! Umiemy robić takie dźwięki jak Animal Collective!" (w tym momencie chciałbym odpowiedzieć "W porządku, ale co dalej?"). Tutaj nasuwa mi się głębsza refleksja - czy Kyst to tylko skrupulatni naśladowcy, na siłę starający się być bardziej freak-folkowi, niż wspomniane Animal Collective, czy trójka artystów, którzy wybrali taki język, by przekazywać nim swoje emocje? Do tej pory uważałem się za umiarkowanego entuzjastę twórczości Kyst i chyba nadal nim pozostanę, jednak coraz bliżej mi do stwierdzenia, że Kyst to jednak tylko doskonali naśladowcy, którzy ostatnio nieco spoczęli na laurach.
Tekst mojego autorstwa pierwornie zamieszczony na fuckyouhipsters.blogspot.com w tym miejscu
sobota, 4 czerwca 2011
Wykopaliska #32
Liturgy - Aesthethica 8/10
Nie sądziłem, że będzie mi dane w moim życiu jeszcze chociaż raz szczerze podjarać się black metalową płytą. Stał się cud, na nowo doznaje przy blastach, pędzących gitarach i skrzeczących wokalach. Panowie z Liturgy dokonali rzeczy pozornie niemożliwej, bowiem nagrali niesamowicie optymistyczny, jasny materiał używając języka zarezerwowanego dla opowiadania przez złowrogie pandy o śmierci, nienawiści i szatanie. Bardzo, bardzo ciekawa muzyka i świeża koncepcja.
Download
Seapony - Go With Me 6/10
Słońce, lenistwo i wakacje. Tak brzmi ta płyta. Nie można tej muzyki traktować zbyt dosłownie, to tylko tło, jednak bardzo sugestywne i ładne. Z resztą wystarczy spojrzec na okładkę.
Download
Cat Party - Cat Party 6/10
Garażowa kapela z USA grająca podręcznikowy 00sowy post-punk. Na pewno nie jest to jakieś wybitne granie ale ich self-titled, póki co jedyny album naprawdę daje radę. Jeśli macie ochotę na trochę dosyć ponurego, prostego grania to powinno wam się spodobać.
Download
Nie sądziłem, że będzie mi dane w moim życiu jeszcze chociaż raz szczerze podjarać się black metalową płytą. Stał się cud, na nowo doznaje przy blastach, pędzących gitarach i skrzeczących wokalach. Panowie z Liturgy dokonali rzeczy pozornie niemożliwej, bowiem nagrali niesamowicie optymistyczny, jasny materiał używając języka zarezerwowanego dla opowiadania przez złowrogie pandy o śmierci, nienawiści i szatanie. Bardzo, bardzo ciekawa muzyka i świeża koncepcja.
Download
Seapony - Go With Me 6/10
Słońce, lenistwo i wakacje. Tak brzmi ta płyta. Nie można tej muzyki traktować zbyt dosłownie, to tylko tło, jednak bardzo sugestywne i ładne. Z resztą wystarczy spojrzec na okładkę.
Download
Cat Party - Cat Party 6/10
Garażowa kapela z USA grająca podręcznikowy 00sowy post-punk. Na pewno nie jest to jakieś wybitne granie ale ich self-titled, póki co jedyny album naprawdę daje radę. Jeśli macie ochotę na trochę dosyć ponurego, prostego grania to powinno wam się spodobać.
Download
wtorek, 31 maja 2011
sobota, 28 maja 2011
A Hole in Silence, Aero Grandpa with the Blazed Rhubarb, Social Cream
Tym razem gramy w Johnnym Rockerze. Z A Hole in Silence zagramy większość naszego dorobku, w tym utwory z gościnnym udziałem wokalisty - Dariusza Rubina. Ciekawie zapowiada się występ Aero Grandpa, post-rockowego zespolu z Wronek - póki co bardzo niedocenionego. A na rozgrzewkę krótki set Social Cream, skupimy się na nowych kawalkach.
Strona wydarzenia na facebooku
Strona A Hole in Silence
Strona Aero Grandpa with the Blazed Rhubarb
Strona Social Cream
Zapraszam!
czwartek, 26 maja 2011
Mixtape - Play It Fucking Loud! vol.2
Jako, że ostatni mixtape spotkał się z dużym zainteresowaniem, wrzucam kolejny. Tym razem soundtrack mojego nocnego spaceru. Enjoy.
1. Ścianka - Shifting Night For Tommorow
2. Sonic Youth - Brother James
3. Joy Division - Transmission
4. Pink Freud - Dziwny Jest Ten Kraj
5. The Kurws - Tanz Mit Kommune 1
6. Nirvana - Downer
7. Ariel Pink's Haunted Graffiti - She's Gone
8. R. Stevie Moore - California Rhythm
9. Johnny Crawford - Living In The Past
10. Metronomy - Everything Goes My Way
11. Red Snapper - Lo Beam
Download
środa, 18 maja 2011
Wykopaliska #31
Polvo - Today's Active Lifestyles 9/10
Polvo to amerykański zespół indie rockowy z lat 90. Najbardziej charakterystyczną cechą ich muzyki są mocno poprzestrajane gitary - co daje efekt podobny do brzmienia Sonic Youth. Do tego dodajcie sobie miejscami bardzo matematyczną sekcję rytmiczną i klimat Dinosaur Jr. albo Pavement. Z takich składników musiało wyjść coś fantastycznego.
Download
Pankrti - Dolgcajt 7/10
Jugosłowiański punk z lat 70. Nadspodziewanie dobre granie - gdyby nie obco brzmiący język stwierdziłbym ,że to jakaś amerykańska kapela ze wschodniego wybrzeża. Dobra, agresywna produkcja. Obczajcie koniecznie.
Download
Metronomy - The English Riviera 7/10
Długo zastanawiałem się jak mógłbym rozwinąć jedno proste stwierdzenie: ta płyta jest fajna. Nie lubię słowa fajne bo tak naprawdę oznacza wszystko i nic ale tutaj jest jak najbardziej na miejscu. Fajne piosenki sobie lecą, ja sobie nucę i jest jak najbardziej fajnie. Ot, bardzo dobrze wyprodukowana przyjemna muzyka z wyróżnieniem dla kilku kawałków np. "Everything Goes My Way" czy "The Bay".
Download
Polvo to amerykański zespół indie rockowy z lat 90. Najbardziej charakterystyczną cechą ich muzyki są mocno poprzestrajane gitary - co daje efekt podobny do brzmienia Sonic Youth. Do tego dodajcie sobie miejscami bardzo matematyczną sekcję rytmiczną i klimat Dinosaur Jr. albo Pavement. Z takich składników musiało wyjść coś fantastycznego.
Download
Pankrti - Dolgcajt 7/10
Jugosłowiański punk z lat 70. Nadspodziewanie dobre granie - gdyby nie obco brzmiący język stwierdziłbym ,że to jakaś amerykańska kapela ze wschodniego wybrzeża. Dobra, agresywna produkcja. Obczajcie koniecznie.
Download
Metronomy - The English Riviera 7/10
Długo zastanawiałem się jak mógłbym rozwinąć jedno proste stwierdzenie: ta płyta jest fajna. Nie lubię słowa fajne bo tak naprawdę oznacza wszystko i nic ale tutaj jest jak najbardziej na miejscu. Fajne piosenki sobie lecą, ja sobie nucę i jest jak najbardziej fajnie. Ot, bardzo dobrze wyprodukowana przyjemna muzyka z wyróżnieniem dla kilku kawałków np. "Everything Goes My Way" czy "The Bay".
Download
sobota, 7 maja 2011
Klasyka #2 Sonic Youth - Daydream Nation
Sonic Youth - Daydream Nation 10/10
Naprawdę długo myślałem o tym jak mógłbym wam opisać najlepszą płytę jaka kiedykolwiek powstała - najdoskonalsze dzieło sztuki z jakim miałem okazję obcować.
"Daydream Nation" jest dziełem doskonałym - nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego ,że jest to najprawdziwsza sztuka. Kiedy słucham tej płyty przypomina mi się pewien mądry cytat "Wielka sztuka zaciera granicę między optymizmem a pesymizmem". Muzyka zawarta na "Daydream Nation" przekracza proste kategorie takie jak "smutne" "wesołe" "głośne" "ciche". Sonic Youth od początku swojego istnienia chciało wytworzyć swój własny - zupełnie nowy sposób wyrażania emocji poprzez dźwięki. Od technicznej strony kluczowym elementem charakterystycznego brzmienia SY było używanie specjalnie przerobionych gitar oraz niestandardowych strojeń. Thurston Moore - gitarzysta, twierdził ,że wszystko co jest grane na normalnym strojeniu brzmi zbyt normalnie no i trudno nie przyznać mu racji. Zmiana strojenia wymusza zupełnie inne podejście do akordów, często skutkując zaskakującymi zestawieniami dźwięków. Cóż, może przybliżę wam 12 konkretnych powodów dla których warto zaznajomić się z "Daydream nation".
1. Teen Age Riot - chyba najbardziej rozpoznawalny utwór SY. To dzięki tej piosence (tak jest to typowa piosenka ze zwrotkami i refrenem) zespół stał się powszechnie znany. Pierwszy kontakt z tymi dźwiękami to było coś niesamowitego - nie znałem jeszcze całego albumu ale męczyłem ten kawałek na ripicie w nieskończoność odkrywając w nim z każdym przesłuchaniem coś nowego. Zwróćcie też uwagę na intro - wielkie albumy mają to do siebie ,że powoli wyłaniają się z nicości.
2. Silver Rocket - ten utwór to totalna noisowa rzeźnia potraktowana w bardzo wyrafinowany sposób. Punk rockowa energia została tu zderzona z dysonansowymi akordami. Początkowo wydawać się może ,że to zwykły punkowy kawałek ale w środku utworu czeka was naprawdę niemałe zdziwienie.
3. The Sprawl - jeden z najpiękniejszych momentów w historii muzyki. Kiedy słucham tych dźwięków w mojej głowie rodzi się mnóstwo obrazów i wspomnień. Druga część utworu to absolutny masterpiece. tak brzmi nieskończoność - ten fragment zawsze kojarzył mi się z bezkresnym oceanem. Naprawdę nie wiem jak to zrobili ale ten riff mógłby trwać w nieskończoność i nigdy nie miałbym tego dosyć.
4. Cross the Breeze - "Let's go walking on the water/ Now you think I'm Satan's daughter/ I wanna know, should I stay or go?/ I took a look into your hate/ It made me feel very up to date". Zbyt dobre by o tym pisać, tylko bym się skompromitował.
5. Eric's Trip - Mnogość drugoplanowych szczegółów w tym utworze przyprawia mnie o zawrót głowy. To niby piosenka - ale nieprzewidywalna struktura tego utworu sprawia ,że bliżej mu do awangardowych wyczynów niż do radiowego przeboju.
6. Total Trash - Z pozoru prosty motyw z każdym powtórzeniem coraz bardziej zniekształcany do momentu aż przypomina totalny śmieć. Tak rozbija się dźwięki.
7. Hey Joni - Ponownie Lee na wokalu. Ten utwór to szalona podróż. Nie ma tu nic pewnego - grunt chwieje się pod nogami.
8. Providence - kompozycja będąca zapisem palących się wzmacniaczy gitarowych, gry na pianinie nagranej na walkmana i zapisu z automatycznej sekretarki telefonu Thurstona. W teorii kompletnie bezsensowny przerywnik - w rzeczywistości pełnoprawny utwór.
9. Candle - utwór znalazł się na singlu wraz z Teen Age Riot. Cudowny motyw przewodni, bardzo nietypowa perkusja i znów - mnóstwo szczegółów o których dowiecie się słuchając tej piosenki po raz n-ty.
10. Rain King - jeden z nielicznych utworów w których śpiewa Lee Ranaldo. Niesamowicie niepokojąca piosenka - tak brzmią czarne chmury w duszny letni dzień.
11. Kissability - Niepokój, i melancholia. Chyba tak mogą brzmieć wspomnienia.
12. Trilogy - Utwór składający się z trzech części: pierwsza - The Wonder to chaotyczna gonitwa, poszukiwanie formy. część druga - Hyperstation - brzmi jak uspokojenie, odejście, niełatwe pogodzenie się z nieuniknionym losem. Tutaj kończy się "Daydream Nation" jako spójna opowieść. Część ostatnia - Eliminator Jr. to krótki chaotyczny punkowy kawałek kipiący erotyzmem.
Teraz wasz krok - zbudujcie swoją sieć skojarzeń.
Za potwierdzenie moich peanów na cześć Sonic Youth niech posłuży fakt ,że Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych wybrała "Daydream Nation" jako jedno z 50 nagrań dołączonych do National Recording Registry.
Download
Naprawdę długo myślałem o tym jak mógłbym wam opisać najlepszą płytę jaka kiedykolwiek powstała - najdoskonalsze dzieło sztuki z jakim miałem okazję obcować.
"Daydream Nation" jest dziełem doskonałym - nie mam najmniejszych wątpliwości co do tego ,że jest to najprawdziwsza sztuka. Kiedy słucham tej płyty przypomina mi się pewien mądry cytat "Wielka sztuka zaciera granicę między optymizmem a pesymizmem". Muzyka zawarta na "Daydream Nation" przekracza proste kategorie takie jak "smutne" "wesołe" "głośne" "ciche". Sonic Youth od początku swojego istnienia chciało wytworzyć swój własny - zupełnie nowy sposób wyrażania emocji poprzez dźwięki. Od technicznej strony kluczowym elementem charakterystycznego brzmienia SY było używanie specjalnie przerobionych gitar oraz niestandardowych strojeń. Thurston Moore - gitarzysta, twierdził ,że wszystko co jest grane na normalnym strojeniu brzmi zbyt normalnie no i trudno nie przyznać mu racji. Zmiana strojenia wymusza zupełnie inne podejście do akordów, często skutkując zaskakującymi zestawieniami dźwięków. Cóż, może przybliżę wam 12 konkretnych powodów dla których warto zaznajomić się z "Daydream nation".
1. Teen Age Riot - chyba najbardziej rozpoznawalny utwór SY. To dzięki tej piosence (tak jest to typowa piosenka ze zwrotkami i refrenem) zespół stał się powszechnie znany. Pierwszy kontakt z tymi dźwiękami to było coś niesamowitego - nie znałem jeszcze całego albumu ale męczyłem ten kawałek na ripicie w nieskończoność odkrywając w nim z każdym przesłuchaniem coś nowego. Zwróćcie też uwagę na intro - wielkie albumy mają to do siebie ,że powoli wyłaniają się z nicości.
2. Silver Rocket - ten utwór to totalna noisowa rzeźnia potraktowana w bardzo wyrafinowany sposób. Punk rockowa energia została tu zderzona z dysonansowymi akordami. Początkowo wydawać się może ,że to zwykły punkowy kawałek ale w środku utworu czeka was naprawdę niemałe zdziwienie.
3. The Sprawl - jeden z najpiękniejszych momentów w historii muzyki. Kiedy słucham tych dźwięków w mojej głowie rodzi się mnóstwo obrazów i wspomnień. Druga część utworu to absolutny masterpiece. tak brzmi nieskończoność - ten fragment zawsze kojarzył mi się z bezkresnym oceanem. Naprawdę nie wiem jak to zrobili ale ten riff mógłby trwać w nieskończoność i nigdy nie miałbym tego dosyć.
4. Cross the Breeze - "Let's go walking on the water/ Now you think I'm Satan's daughter/ I wanna know, should I stay or go?/ I took a look into your hate/ It made me feel very up to date". Zbyt dobre by o tym pisać, tylko bym się skompromitował.
5. Eric's Trip - Mnogość drugoplanowych szczegółów w tym utworze przyprawia mnie o zawrót głowy. To niby piosenka - ale nieprzewidywalna struktura tego utworu sprawia ,że bliżej mu do awangardowych wyczynów niż do radiowego przeboju.
6. Total Trash - Z pozoru prosty motyw z każdym powtórzeniem coraz bardziej zniekształcany do momentu aż przypomina totalny śmieć. Tak rozbija się dźwięki.
7. Hey Joni - Ponownie Lee na wokalu. Ten utwór to szalona podróż. Nie ma tu nic pewnego - grunt chwieje się pod nogami.
8. Providence - kompozycja będąca zapisem palących się wzmacniaczy gitarowych, gry na pianinie nagranej na walkmana i zapisu z automatycznej sekretarki telefonu Thurstona. W teorii kompletnie bezsensowny przerywnik - w rzeczywistości pełnoprawny utwór.
9. Candle - utwór znalazł się na singlu wraz z Teen Age Riot. Cudowny motyw przewodni, bardzo nietypowa perkusja i znów - mnóstwo szczegółów o których dowiecie się słuchając tej piosenki po raz n-ty.
10. Rain King - jeden z nielicznych utworów w których śpiewa Lee Ranaldo. Niesamowicie niepokojąca piosenka - tak brzmią czarne chmury w duszny letni dzień.
11. Kissability - Niepokój, i melancholia. Chyba tak mogą brzmieć wspomnienia.
12. Trilogy - Utwór składający się z trzech części: pierwsza - The Wonder to chaotyczna gonitwa, poszukiwanie formy. część druga - Hyperstation - brzmi jak uspokojenie, odejście, niełatwe pogodzenie się z nieuniknionym losem. Tutaj kończy się "Daydream Nation" jako spójna opowieść. Część ostatnia - Eliminator Jr. to krótki chaotyczny punkowy kawałek kipiący erotyzmem.
Teraz wasz krok - zbudujcie swoją sieć skojarzeń.
Za potwierdzenie moich peanów na cześć Sonic Youth niech posłuży fakt ,że Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych wybrała "Daydream Nation" jako jedno z 50 nagrań dołączonych do National Recording Registry.
Download
sobota, 30 kwietnia 2011
Mixtape - Play It Fucking Loud! vol.1
Noise rocki, lo-fi i zmutowany punk. Ostatnio tego słucham. Enjoy
1. Naked On The Vague - The Gift
2. Crash And Britany - It Is Chemistry
3. Homostupids - Cannon Fodderman
4. Free Kitten - Kitten Bossanova
5. Huggy Bear - Shaved Pussy Poetry
6. NoMeansNo - Big Dick
7. HEALTH - Courtship
8. KG - Candy Loves me So
9. Long Legged Woman - I Have a Scheme...
10. No Balls - Fixed Pose
11. Teenage Jesus And The Jerks - Freud In Flop
12. The Men - Sketchy Pussy
13. Darkthrone - Forebyggende Krig
14. Sonic Youth - Death Valley '69
15. Teenage Jesus And The Jerks - Orphans
16. The Psychic Paramount - Paris Pt. Two
Download
piątek, 29 kwietnia 2011
Dobre A Polskie: The Kurws
Rubryka "Dobre A Polskie" długo leżała odłogiem. Powiedzmy sobie szczerze - nie było ostatnio żadnego młodego polskiego zespołu który by mnie czymkolwiek zafascynował. Na szczęście przełom nastąpił gdy usłyszałem o THE KURWS. Jeśli Ścianka faktycznie się rozwiąże w tym roku to mamy już godnych następców. Muzyka The Kurws to wypadkowa punka, no wave, noise rocka i muzyki improwizowanej. Brzmi już smakowicie prawda? No to posłuchajcie sobie takiego "Tanz Mit Kommune 1". Ta muzyka jest nieprzewidywalna i zbuntowana - czuć to naprawdę bardzo mocno - na tym polega siła tego zespołu. Swoją drogą te dwa kawałki z myspace mają przegenialne brzmienie! Dobrze ,że the Kurws nie zmieniło swojej muzyki w bezkształtną lo-fi masę - to jest po prostu zbyt dobre! Posłuchajcie koniecznie!
Strona zespołu
czwartek, 28 kwietnia 2011
wtorek, 26 kwietnia 2011
Social Cream - LP
Pierwszy zbiór nagrań od Social Cream. Zespół powstał w marcu 2010, we wczesnej fazie istnienia zespołu skład zmieniał się dosyć często by ostatecznie przyjąć stały kształt: Jakub Lemiszewski - Gitara, Perkusja / Filip Skitek - Gitara, Wokal / Matthew Ramone - Bas / Sonia Ferreira Valente - Perkusja, Gitara. Muzykę jaką gra Social Cream opisać by można jako lo-fi piosenki oraz noisowe improwizacje. "LP" to zbiór najciekawszych nagrań z dotychczasowej działalności zespołu.
1. China Song
2. Surf
3. Try My Mind
4. Przystankowy
5. Anti-Social
6. Spaceless In Mind
7. Przepis Na Naleśniki
8. Ałimbałe
9. Ńeman Song
10. I Need Sun, I Need Love
11. Impro
12. Pan Hałaś Zasiada Do Stołu
Download
Po raz pierwszy w historii lemisz records pojawiła się opcja na fizyczne zamówienie płyty! (Własnoręcznie wykonane tekturowe opakowanie, ręcznie numerowane). Jeśli ktoś były chętny proszę napisać w komentarzu - chciałbym wiedzieć czy warto inwestować w taką formę wydawania muzyki.
wtorek, 19 kwietnia 2011
Wykopaliska #30
Sonic Youth - Silver Session For Jason Knuth 8/10
Mało znana EPka z 1998 zawiera pół godziny gitarowego ambientu stworzonego tylko i wyłącznie za pomocą sprzężeń z niezliczonych wzmacniaczy włączonych naraz oraz prostych loopów. Nagranie powstało w czasie sesji do albumu "A Thousand Leaves". To niesamowicie ascetyczne i kontemplacyjne dzieło zostało poświęcone fanowi zespołu który popełnił samobójstwo. Wspaniała wielowarstwowa muzyka - niełatwa w pierwotnym odbiorze, jednak zaskakująca i wciągająca. Sonic Youth może nagrać byle co i zawsze będzie to co najmniej fenomenalne.
Download
Yuck - Yuck 7/10
Yuck to anglicy udający amerykanów. Wychodzi im to nadzwyczaj dobrze - za wzór do naśladowania obrali sobie The Pixies, Dinosaur Jr. i Sonic Youth (po drodze trafiają się jakieś shoegazowe wstawki). Podręcznikowe "true indie" granie. Otwierający "Get Away" pewnie będzie jednym z moich osobistych hitów tego lata. Zespół zagra na tegorocznym Offie. Widzimy się pod sceną! [edit: no to nieźle się zagalopowalem - Yuck nie jest jeszcze potwierdzonym wykonawcą - chociaż na mieście mówią ,że ich występ na Offie jest wysoko prawdopodobny!]
Download
Naked On The Vague - Twelve Dark Noons 7/10
Ciekawa EPka zespołu z Australii. Naked On The vague gra mrocznego post-punka z noise rockowym brzmieniem. Okładka doskonale oddaje klimat nagrań. Polecam, dobra muzyka.
Download
Mało znana EPka z 1998 zawiera pół godziny gitarowego ambientu stworzonego tylko i wyłącznie za pomocą sprzężeń z niezliczonych wzmacniaczy włączonych naraz oraz prostych loopów. Nagranie powstało w czasie sesji do albumu "A Thousand Leaves". To niesamowicie ascetyczne i kontemplacyjne dzieło zostało poświęcone fanowi zespołu który popełnił samobójstwo. Wspaniała wielowarstwowa muzyka - niełatwa w pierwotnym odbiorze, jednak zaskakująca i wciągająca. Sonic Youth może nagrać byle co i zawsze będzie to co najmniej fenomenalne.
Download
Yuck - Yuck 7/10
Yuck to anglicy udający amerykanów. Wychodzi im to nadzwyczaj dobrze - za wzór do naśladowania obrali sobie The Pixies, Dinosaur Jr. i Sonic Youth (po drodze trafiają się jakieś shoegazowe wstawki). Podręcznikowe "true indie" granie. Otwierający "Get Away" pewnie będzie jednym z moich osobistych hitów tego lata. Zespół zagra na tegorocznym Offie. Widzimy się pod sceną! [edit: no to nieźle się zagalopowalem - Yuck nie jest jeszcze potwierdzonym wykonawcą - chociaż na mieście mówią ,że ich występ na Offie jest wysoko prawdopodobny!]
Download
Naked On The Vague - Twelve Dark Noons 7/10
Ciekawa EPka zespołu z Australii. Naked On The vague gra mrocznego post-punka z noise rockowym brzmieniem. Okładka doskonale oddaje klimat nagrań. Polecam, dobra muzyka.
Download
Kristen with Etam Etamski @ Kisielice, Poznań
Koncert odbył się w ramach trasy promującej "Western Lands" (w podsumowaniu 2010 najlepszy polski album!). Jako support wystąpił Etam Etamski - artysta tworzący surrealistyczne dźwiękowe pejzaże za pomocą elektronicznych instrumentów oraz laptopa. Początkowo nie byłem przychylnie nastawiony do muzyki Etamskiego (głównie przez mało udany performance przed Kristen w Dragonie kilka miesięcy temu). Tym razem jednak występ był bardzo ciekawy. Myślę ,że wszyscy przez jakiś czas znaleźli się w fantastycznym sennym świecie gdzie wszystko jest możliwe - muzyka ta bardzo mocno działała na wyobraźnię - czekam na album by przeżyć to raz jeszcze!
Niedługo po występie Etamskiego Kisielice należały do Kristen. Zespół zaczął występ nowym utworem. Już po kilku pierwszych taktach słychać było ,że Kristen to zawodnicy z najwyższej półki. Później pojawiło się kilka luźno potraktowanych utworów z "Western lands" (rozbudowane, rozimprowizowane wersje). W międzyczasie gitarzyście (jak zwykle) pękła struna i mogliśmy wysłuchać piosenki którą Biela zawsze gra samemu w tej sytuacji. Niestety koncert Kristen trwał bardzo krótko ponieważ musiał się skończyć do godziny 22:00 (sąsiedzi z kamienicy).
Utwory z najnowszej płyty zabrzmiały bardzo surowo i potężnie, zaś nowe kawałki to najbardziej sonicyouthowy kawał polskiej muzyki jaki ostatnio słyszałem. Mimo ,że wszystko trwało bardzo krótko - byłem zachwycony występem jak i jego domową atmosferą. Po koncercie można było nabyć ostatni egzemplarz demówki z 1998 oraz dostać plakat (który wisi teraz dumnie na mojej ścianie). Jeśli Kristen będzie grał w waszej miejscowości - musicie tam być!
Subskrybuj:
Posty (Atom)