piątek, 21 grudnia 2012
Graveyard Drug Party - 2012
Pierwsza kompilacja składająca się z najlepszych nagrań z koncertów i prób. Zespół działa od 2012. W pierwszej połowie 2013 na bank nagramy coś studyjnie.
01 Japoński
02 Pterodaktyl Porno
03 Lato
04 Smutny I
05 Smutny II
06 Proca
07 Texas
08 Kotka
09 Yoko Ono
10 Surfrock
11 Ghost Rider [Suicide Cover]
Download
czwartek, 25 października 2012
Wykopaliska #39
Lush - Mad Love 8/10
Lush to brytyjski zespół założony w 1987, jeden z pierwszych wobec którego użyto termin shoegaze. "Mad Love" to świetna epka wyprodukowana przez Robina Guthrie [Cocteau Twins]. Warto posłuchać ze względu na ciekawie brzmiący kontrast głośnych, brzęczących gitar i punk rockowej perkusji ze spokojnym kobiecym wokalem. Lush umie dobrze trzymać słuchacza w napięciu. Świetny materiał nieco zapomniany przez historię - szkoda.
Download
Pustostany - 2012 8/10
Pustostany to połączone siły The Kurws, Baaby i Gówna - już na tym mógłbym skończyć pisanie bo wiadomo, że to jest miazga. Najlepsza polska EPka w tym roku. Bez dyskusji. Żrące, krótkie numery które rozsadzają czaszkę. Materiał można pobrać od zespołu. Polecam.
Download
Various Artists - Dunedin Double EP 7/10
Ciekawa składanka z 1982 na której możemy posłuchać piosenek Nowozelandzkich składów z Dunedin. Ilość świeżych pomysłów i błyskotliwych chwytów, które pojawiają się w tych piosenkach nakazuje sobie postawić pytanie: jakim cudem te zespoły nie stały się sławne lub nawet kultowe? W ogóle można odnieść to pytanie do innych składów z Nowej Zelandii np: 3D's które swego czasu grało koncerty z Nirvaną. Warto posłuchać i zwrócić uwagę na inne bendy ze stajni Flyin Nun.
Download
Lush to brytyjski zespół założony w 1987, jeden z pierwszych wobec którego użyto termin shoegaze. "Mad Love" to świetna epka wyprodukowana przez Robina Guthrie [Cocteau Twins]. Warto posłuchać ze względu na ciekawie brzmiący kontrast głośnych, brzęczących gitar i punk rockowej perkusji ze spokojnym kobiecym wokalem. Lush umie dobrze trzymać słuchacza w napięciu. Świetny materiał nieco zapomniany przez historię - szkoda.
Download
Pustostany - 2012 8/10
Pustostany to połączone siły The Kurws, Baaby i Gówna - już na tym mógłbym skończyć pisanie bo wiadomo, że to jest miazga. Najlepsza polska EPka w tym roku. Bez dyskusji. Żrące, krótkie numery które rozsadzają czaszkę. Materiał można pobrać od zespołu. Polecam.
Download
Various Artists - Dunedin Double EP 7/10
Ciekawa składanka z 1982 na której możemy posłuchać piosenek Nowozelandzkich składów z Dunedin. Ilość świeżych pomysłów i błyskotliwych chwytów, które pojawiają się w tych piosenkach nakazuje sobie postawić pytanie: jakim cudem te zespoły nie stały się sławne lub nawet kultowe? W ogóle można odnieść to pytanie do innych składów z Nowej Zelandii np: 3D's które swego czasu grało koncerty z Nirvaną. Warto posłuchać i zwrócić uwagę na inne bendy ze stajni Flyin Nun.
Download
Sentymenty
Jakiś czas temu zebrało mi się na sentymenty i wspominki. Poniżej nieco chaotyczna lista utworów, które wywarły na mnie największy wpływ we wczesnej i tej nieco późniejszej młodości.
Michael Jackson - Earth Song
Ostatnio z przyjaciółmi rozmawiałem na temat najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa. Pojawił się też wątek muzyczny. Pierwszym utworem jaki pamiętam była ta właśnie piosenka. W sumie bardziej pamiętam teledysk, który leciał w kablówce niż samą piosenkę jednak to właśnie Michael Jackson był pierwszym wykonawcą którego poznałem. Miałem wtedy 4 lata.
Gotan Project - Last Tango in Paris
W moim domu nigdy nie słuchało się dużo muzyki, nie przywiązywano do niej specjalnej uwagi. Sam jako dziecko wręcz muzyki NIE LUBIŁEM. Kojarzyła mi się ona z nudnymi lekcjami w szkole podczas których smutna pani mówiła coś o nutach i kazała nam na siłę grać na flażoletach. Nie znosiłem tego. Pewnego dnia w TV - musiał być to festiwal w sopocie - usłyszałem koncert Gotan Project. Byłem zachwycony tym co tam usłyszałem. Kilka tygodni później pobiegłem na tragowisko na Bema (To był 2002 rok i o ściąganiu muzyki z internetu można było tylko pomarzyć) by kupić album "La revancha del tango" katowałem go w nieskończoność. Pierwsza świadoma muzyczna zajawka w życiu. Poza tym albumem słuchałem trochę muzyki klasycznej bo nie była hałaśliwa i głupia - a tacy wydawali mi się wtedy moi rówieśnicy.
Nirvana - Endless Nameless
Nirvanę pierwszy raz usłyszałem kiedy byłem w 1 klasie gimnazjum. Jako jeden z nielicznych outsiderów (nie znosiłem hip hopu), zaprzyjaźniłem się z kolegą w długich włosach. Ten pożyczył mi kiedyś parę płyt i kaset - Metallica, Nirvana i tego typu klasyki. Byłem do rocka nastawiony bardzo sceptycznie - nigdy go nie rozumiałem, jednak kiedy usłyszałem ten numer mój dotychczasowy ogląd świata runął. To było to! W tych dźwiękach odnajdowałem więcej emocji i autentyzmu niż w czymkolwiek czego słuchałem wcześniej. Od tego momentu wiedziałem, że chce grać na gitarze. Że chcę grać głośno i agresywnie.
Dezerter – Zmiany
Pośród kaset które dostarczył mi długowłosy kolega znajdowała się jedna kaseta Dezertera. Do znudzenia katowałem wszystkie piosenki traktujące o buncie i skorumpowanej polityce. Kilkanaście wściekłych numerów tej punkowej kapeli wychowało mnie w bardzo dużym stopniu za co jestem imniesamowicie wdzięczny!
Slayer - Born Of Fire
Poszukiwania brutalności w muzyce poprowadziły mnie w stronę surowego metalu konspiracyjnie poszukiwanego na wyprzedażach w zakurzonych graciarniach. Mój ulubiony sklep tego typu znajdował się w starym magazynie przy ulicy Ratajczaka (niestety dziś już nie istnieje). Cały tydzień czekałem by wydać tam na kasety bezwględnie oszczędzane kieszonkowe. Do dziś mam pudło pełne kaset thrash i death metalowych składów. Mój ulubiony zespół z tego okresu to Slayer - grali najszybciej i najostrzej. To właśnie riffów Slayera uczyłem się nieporadnie grać na swojej pierwszej gitarze. Po wizycie w kaseciarni zawsze maszerowałem do empiku przeglądać metalowe ziny. Fascynował mnie świat ciężkiej i brutalnej muzyki. Muzyki niedostępnej i nieakceptowanej.
Mayhem - Freezing Moon
Kolejnym levelem wtajemniczenia w arkana wiedzy o ekstremalnej muzyce było poznanie Mayhem. Jak można mieć 15 lat i nie kochać zespołu, którego historia usiana była tajemniczymi morderstwami i mrocznymi legendami? To właśnie w Mayhem znalazłem skrajną formę muzycznej agresji. W tym czasie założyłem z długowłosym kolegą swój pierwszy zespół - nazywał się Chimera - chcieliśmy być jak Mayhem, chociaż wiedzieliśmy, że to niemożliwe. To było kompletnie nieduolne granie opierające się na strasznie szybkiej perkusji zaprogramowanej w midi, grafomańskich tekstach o cierpieniu i moim krzywym graniu na gitarze. Zagraliśmy nawet na jakimś gimnazjalnym konkursie. Graliśmy cover "Freezing Moon" z umalowanymi gębami i wściekłością w oczach. Dostaliśmy wyróżnienie.
Joy Division - 24 Hours
Nie pamiętam momentu w którym usłyszałem Joy Division jednak z pewnością była to pierwsza klasa liceum. Chyba znudziło mi się słuchanie w kółko black metalowej sieki, która stawała się dla mnie coraz bardziej wtórna i karykaturalna. Szukałem czegoś nowego. Ian Curtis z depresją w każdym wyśpiewanym słowie był czymś czego wtedy potrzebowałem. Joy Division wydawało mi się wtedy takie dostojne i eleganckie.
Pixies - Gigantic
Pixies poznałem przez zupełny przypadek. Kolega z liceum podrzucił mi płytę z różnymi kawałkami, które lubił. Było tam pare numerów Pixies. Od razu mi się spodobały - były tak bardzo inne od tego co słyszałem do tej pory, że z miejsca zakochałem się w tych słodko-kwaśnych, smutno-wesołych hymnach młodości. Od tego momentu wiedziałem co jest w muzyce najlepsze. To właśnie delikatna granica między melancholią a radością brzmi najpiękniej. Granie metalu rzuciłem w kąt.
Foals - Ballons
Kiedy dowiedziałem się, że to co grają Pixies nazywa się indie rockiem, od razu chciałem wiedzieć wszystko na temat tej muzyki. Jak wiadomo "indie rockiem" można nazwać teraz wszystko co nie jest metalem lub hardcore punkiem - tak też trafiłem na ten kawałek - był na jakieś "indie liście przebojów". Bardzo polubiłem debiut Foals, który urzekł mnie jako gitarzystę. Nigdy nie słyszałem takiego stylu gry. Bez przerwy katowałem całe Antidotes od początku do końca zachodząc w głowę jak oni to robią, że brzmią tak bardzo INACZEJ od tego co słyszałem do tej pory.
Sonic Youth - Bull in the Heather
Pisałem kiedyś na tym blogu o tym jak ważną płytą jest dla mnie "Experimental jest Set Trash No Star". Pierwszy kontakt z muzyką Sonic Youth był przeżyciem które w największym stopniu zmieniło moje życie, moją percepcję rzeczywistości, wrażliwość - wszystko co ważne. Pisałem, że wspaniałość tego doznania mógłbym porównać tylko z pierwszymi pocałunkami albo pierwszymi wakacjami z dala od rodziców. To zbyt subtelne by o tym pisać.
James Chance & The Contortions - Dish It Out
Niedługo po tym jak usłyszałem Sonic Youth zabrałem się za bardziej abstrakcyjny i ekspresyjny styl gry na gitarze. Chciałem brzmieć maksymalnie bezpośrednio, z pominięciem melodii która czesto wydawała mi się niepotrzebnym przeżytkiem - trochę tak, jak niepotrzebne są kwieciste firanki w oknach. Szukałem muzyki, która brzmiała prawdziwie - trafiłem na składankę No New York, na której znajdowały się nagrania nowojorskich zespołów z wczesnych lat 80, które zaliczały się do nurtu No Wave. Zafascynowały mnie surowe dźwięki i nieszablonowe struktury. Te kilkanaście chaotycznych kompozycji ilustrowało brudną rzeczywistość w skrajnie rzeczywisty sposób.
Sonic Youth – The Diamond Sea
Jeden z najbardziej poruszających utworów w historii muzyki. Pozornie banalna piosenka z onirycznym tekstem, powoli obrastająca w powyginane, ostre dźwięki, które nie są niszczycielskie, są z innego świata. W połowie utworu rozpoczyna się fenomenalny transowy jam - gdy go słucham moja dusza chce opuścić ciało. Pierwszy raz słyszałem ten utwór kiedy pewnego razu zwiałem ze szkoły by jeździć tramwajem z pętli do pętli słuchając muyzki. Był świt.
Belong - October Language
Ten utwór przypomina mi o licealnych nostalgiach. Dziewczynach idealizowanych do abstrakcyjnej przesady, o wieczornych tułaczkach z kolegami gdzieś na skraju miasta. Nie odbieram tych dźwięków jako dosłownie bardzo-smutnych. Belong brzmi raczej jak uczucie tęsknoty, delikatnej nostalgii. Jak myśl, która przeskakuje przez głowę gdy miniesz miejsce w którym zdarzyło się coś ważnego dla Twojej prywatnej mitologii.
The Psychic Paramount - Para 5
Moja ulubiona metoda na odsłuch świeżych płyt, wokół których unosi się aura gęstej tajemniczości (są takie płyty, których geniusz wyczuwa się intuicyjnie przed przesłuchaniem), polega na położeniu się plackiem na ziemi i ufnym słuchaniu w bezruchu każdego dźwięku, który płynie do mnie z głośnika przez cały czas trwania albumu. Nikogo nie może być w domu, telefon musi zostać wyłączony. Umysł musi być czysty. Jakże trudno teraz o to by znaleźć taką wolną godzinę! Dwa lata temu udało mi się jednak taką chwilę znaleźć. Doznałem. Cudowna płyta - miałem szczęście zobaczyć ich na Offie w 2010 roku.
My Bloody Valentine - Soon
Cała muzyka My Bloody Valentine jest dla mnie hołdem na cześć młodzieńczego niewinnego romantyzmu. Rowerowych wycieczek, późno-nastoletniej niepewności, delikatnego rozedrgania. Dużo czasu zajęło mi zanim zrozumiałem istotę tej muzyki. Jeśli nie lubisz My Bloody Valentine to znaczy, że słuchasz tego zespołu w zły sposób. Nie ma innej opcji. Siedź i słuchaj więcej, aż zrozumiesz i nic już nie będzie takie same. Właściwie to powinienem był tu wrzucić całe Loveless.
Michael Jackson - Earth Song
Ostatnio z przyjaciółmi rozmawiałem na temat najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa. Pojawił się też wątek muzyczny. Pierwszym utworem jaki pamiętam była ta właśnie piosenka. W sumie bardziej pamiętam teledysk, który leciał w kablówce niż samą piosenkę jednak to właśnie Michael Jackson był pierwszym wykonawcą którego poznałem. Miałem wtedy 4 lata.
Gotan Project - Last Tango in Paris
W moim domu nigdy nie słuchało się dużo muzyki, nie przywiązywano do niej specjalnej uwagi. Sam jako dziecko wręcz muzyki NIE LUBIŁEM. Kojarzyła mi się ona z nudnymi lekcjami w szkole podczas których smutna pani mówiła coś o nutach i kazała nam na siłę grać na flażoletach. Nie znosiłem tego. Pewnego dnia w TV - musiał być to festiwal w sopocie - usłyszałem koncert Gotan Project. Byłem zachwycony tym co tam usłyszałem. Kilka tygodni później pobiegłem na tragowisko na Bema (To był 2002 rok i o ściąganiu muzyki z internetu można było tylko pomarzyć) by kupić album "La revancha del tango" katowałem go w nieskończoność. Pierwsza świadoma muzyczna zajawka w życiu. Poza tym albumem słuchałem trochę muzyki klasycznej bo nie była hałaśliwa i głupia - a tacy wydawali mi się wtedy moi rówieśnicy.
Nirvana - Endless Nameless
Nirvanę pierwszy raz usłyszałem kiedy byłem w 1 klasie gimnazjum. Jako jeden z nielicznych outsiderów (nie znosiłem hip hopu), zaprzyjaźniłem się z kolegą w długich włosach. Ten pożyczył mi kiedyś parę płyt i kaset - Metallica, Nirvana i tego typu klasyki. Byłem do rocka nastawiony bardzo sceptycznie - nigdy go nie rozumiałem, jednak kiedy usłyszałem ten numer mój dotychczasowy ogląd świata runął. To było to! W tych dźwiękach odnajdowałem więcej emocji i autentyzmu niż w czymkolwiek czego słuchałem wcześniej. Od tego momentu wiedziałem, że chce grać na gitarze. Że chcę grać głośno i agresywnie.
Dezerter – Zmiany
Pośród kaset które dostarczył mi długowłosy kolega znajdowała się jedna kaseta Dezertera. Do znudzenia katowałem wszystkie piosenki traktujące o buncie i skorumpowanej polityce. Kilkanaście wściekłych numerów tej punkowej kapeli wychowało mnie w bardzo dużym stopniu za co jestem imniesamowicie wdzięczny!
Slayer - Born Of Fire
Poszukiwania brutalności w muzyce poprowadziły mnie w stronę surowego metalu konspiracyjnie poszukiwanego na wyprzedażach w zakurzonych graciarniach. Mój ulubiony sklep tego typu znajdował się w starym magazynie przy ulicy Ratajczaka (niestety dziś już nie istnieje). Cały tydzień czekałem by wydać tam na kasety bezwględnie oszczędzane kieszonkowe. Do dziś mam pudło pełne kaset thrash i death metalowych składów. Mój ulubiony zespół z tego okresu to Slayer - grali najszybciej i najostrzej. To właśnie riffów Slayera uczyłem się nieporadnie grać na swojej pierwszej gitarze. Po wizycie w kaseciarni zawsze maszerowałem do empiku przeglądać metalowe ziny. Fascynował mnie świat ciężkiej i brutalnej muzyki. Muzyki niedostępnej i nieakceptowanej.
Mayhem - Freezing Moon
Kolejnym levelem wtajemniczenia w arkana wiedzy o ekstremalnej muzyce było poznanie Mayhem. Jak można mieć 15 lat i nie kochać zespołu, którego historia usiana była tajemniczymi morderstwami i mrocznymi legendami? To właśnie w Mayhem znalazłem skrajną formę muzycznej agresji. W tym czasie założyłem z długowłosym kolegą swój pierwszy zespół - nazywał się Chimera - chcieliśmy być jak Mayhem, chociaż wiedzieliśmy, że to niemożliwe. To było kompletnie nieduolne granie opierające się na strasznie szybkiej perkusji zaprogramowanej w midi, grafomańskich tekstach o cierpieniu i moim krzywym graniu na gitarze. Zagraliśmy nawet na jakimś gimnazjalnym konkursie. Graliśmy cover "Freezing Moon" z umalowanymi gębami i wściekłością w oczach. Dostaliśmy wyróżnienie.
Joy Division - 24 Hours
Nie pamiętam momentu w którym usłyszałem Joy Division jednak z pewnością była to pierwsza klasa liceum. Chyba znudziło mi się słuchanie w kółko black metalowej sieki, która stawała się dla mnie coraz bardziej wtórna i karykaturalna. Szukałem czegoś nowego. Ian Curtis z depresją w każdym wyśpiewanym słowie był czymś czego wtedy potrzebowałem. Joy Division wydawało mi się wtedy takie dostojne i eleganckie.
Pixies - Gigantic
Pixies poznałem przez zupełny przypadek. Kolega z liceum podrzucił mi płytę z różnymi kawałkami, które lubił. Było tam pare numerów Pixies. Od razu mi się spodobały - były tak bardzo inne od tego co słyszałem do tej pory, że z miejsca zakochałem się w tych słodko-kwaśnych, smutno-wesołych hymnach młodości. Od tego momentu wiedziałem co jest w muzyce najlepsze. To właśnie delikatna granica między melancholią a radością brzmi najpiękniej. Granie metalu rzuciłem w kąt.
Foals - Ballons
Kiedy dowiedziałem się, że to co grają Pixies nazywa się indie rockiem, od razu chciałem wiedzieć wszystko na temat tej muzyki. Jak wiadomo "indie rockiem" można nazwać teraz wszystko co nie jest metalem lub hardcore punkiem - tak też trafiłem na ten kawałek - był na jakieś "indie liście przebojów". Bardzo polubiłem debiut Foals, który urzekł mnie jako gitarzystę. Nigdy nie słyszałem takiego stylu gry. Bez przerwy katowałem całe Antidotes od początku do końca zachodząc w głowę jak oni to robią, że brzmią tak bardzo INACZEJ od tego co słyszałem do tej pory.
Sonic Youth - Bull in the Heather
Pisałem kiedyś na tym blogu o tym jak ważną płytą jest dla mnie "Experimental jest Set Trash No Star". Pierwszy kontakt z muzyką Sonic Youth był przeżyciem które w największym stopniu zmieniło moje życie, moją percepcję rzeczywistości, wrażliwość - wszystko co ważne. Pisałem, że wspaniałość tego doznania mógłbym porównać tylko z pierwszymi pocałunkami albo pierwszymi wakacjami z dala od rodziców. To zbyt subtelne by o tym pisać.
James Chance & The Contortions - Dish It Out
Niedługo po tym jak usłyszałem Sonic Youth zabrałem się za bardziej abstrakcyjny i ekspresyjny styl gry na gitarze. Chciałem brzmieć maksymalnie bezpośrednio, z pominięciem melodii która czesto wydawała mi się niepotrzebnym przeżytkiem - trochę tak, jak niepotrzebne są kwieciste firanki w oknach. Szukałem muzyki, która brzmiała prawdziwie - trafiłem na składankę No New York, na której znajdowały się nagrania nowojorskich zespołów z wczesnych lat 80, które zaliczały się do nurtu No Wave. Zafascynowały mnie surowe dźwięki i nieszablonowe struktury. Te kilkanaście chaotycznych kompozycji ilustrowało brudną rzeczywistość w skrajnie rzeczywisty sposób.
Sonic Youth – The Diamond Sea
Jeden z najbardziej poruszających utworów w historii muzyki. Pozornie banalna piosenka z onirycznym tekstem, powoli obrastająca w powyginane, ostre dźwięki, które nie są niszczycielskie, są z innego świata. W połowie utworu rozpoczyna się fenomenalny transowy jam - gdy go słucham moja dusza chce opuścić ciało. Pierwszy raz słyszałem ten utwór kiedy pewnego razu zwiałem ze szkoły by jeździć tramwajem z pętli do pętli słuchając muyzki. Był świt.
Belong - October Language
Ten utwór przypomina mi o licealnych nostalgiach. Dziewczynach idealizowanych do abstrakcyjnej przesady, o wieczornych tułaczkach z kolegami gdzieś na skraju miasta. Nie odbieram tych dźwięków jako dosłownie bardzo-smutnych. Belong brzmi raczej jak uczucie tęsknoty, delikatnej nostalgii. Jak myśl, która przeskakuje przez głowę gdy miniesz miejsce w którym zdarzyło się coś ważnego dla Twojej prywatnej mitologii.
The Psychic Paramount - Para 5
Moja ulubiona metoda na odsłuch świeżych płyt, wokół których unosi się aura gęstej tajemniczości (są takie płyty, których geniusz wyczuwa się intuicyjnie przed przesłuchaniem), polega na położeniu się plackiem na ziemi i ufnym słuchaniu w bezruchu każdego dźwięku, który płynie do mnie z głośnika przez cały czas trwania albumu. Nikogo nie może być w domu, telefon musi zostać wyłączony. Umysł musi być czysty. Jakże trudno teraz o to by znaleźć taką wolną godzinę! Dwa lata temu udało mi się jednak taką chwilę znaleźć. Doznałem. Cudowna płyta - miałem szczęście zobaczyć ich na Offie w 2010 roku.
My Bloody Valentine - Soon
Cała muzyka My Bloody Valentine jest dla mnie hołdem na cześć młodzieńczego niewinnego romantyzmu. Rowerowych wycieczek, późno-nastoletniej niepewności, delikatnego rozedrgania. Dużo czasu zajęło mi zanim zrozumiałem istotę tej muzyki. Jeśli nie lubisz My Bloody Valentine to znaczy, że słuchasz tego zespołu w zły sposób. Nie ma innej opcji. Siedź i słuchaj więcej, aż zrozumiesz i nic już nie będzie takie same. Właściwie to powinienem był tu wrzucić całe Loveless.
Relacja z Ogrofest vol.2
Relacja z drugiej edycji niesamowitej imprezy organizowanej przez chłopaków z The Spire. Tym razem zagrały takie zespoły jak Graveyard Drug Party, The Spire oraz Bambong. Można odnieść wrażenie, że ostatnio poznańska scena nieco drgnęła w dobrym kierunku - niedawny festiwal Too Mainstream pozwolił pokazać się wielu składom, chodzą też słuchy, że niedługo ma się pojawić nowy fanzin.
piątek, 21 września 2012
Social Cream - Skrawki
Kompilacja różnych w miarę akceptowalnych nagrań z koncertów, prób itp. Niestety jesteśmy za biedni/zbyt nieumiejętni by coś nagrać w ludzki sposób.
Skład:
Filip Skitek - Wokal, Gitara
Jakub Lemiszewski - Gitara
Mateusz Lampasiak - Bas
Sonia Ferreira Valente - Perkusja
Justyna Martinek - Wokal [Nothing Else i No Colours]
01. Summer
02. Nothing Else
03. Alabaster
04. I Will Fail
05. Wild
06. China
07. Moody
08. Amerykańska Piosenka
09. VG
10. No Colours
Download
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
Graveyard Drug Party
To właśnie mój nowy zespół. Pierwszy gig zagramy 29 sierpnia na Too Mainstream Festival. Co prawda gramy dopiero od miesiąca ale się tym nie przejmujemy. Wpadajcie, będzie gorąco.
PS: to najfajniejszy skład z jakim ostatnio gram.
PS 2: tu nasza stronka (link)
wtorek, 31 lipca 2012
poniedziałek, 30 lipca 2012
Off Festival 2012
Tradycyjnie przedstawiam listę gigów na które najlepiej się wybrać. To będą cudowne trzy dni. Jak zawsze.
Piątek
16:10 Snowman / Bo pyry
17:00 Profesjonalizm / Bo jazz i Lado ABC
17:50 Savages / Bo Kurt Vile jest nudziarzem a post-punkowe dziewczyny są hot
18:45 Converge i Demdlike Stare / Bo obie pozycje bardzo mocne i bardzo ciężkie, zobaczę trochę tego i tego szczególnie, że ich koncerty będą trwały całą godzinę.
19:45 Chromatics / Bo nie Nosowska
20:45 Death in Vegas / Bo przestrzeń
22:00 Charles Bradley and His Extraordinaires / Bo wydaje mi się to kompletnie zagadkowe i egzotyczne jak na Off Festival
23:05 Mazzy Star / Bo miłość i wspomnienia i nostalgie no i nie ukrywajmy najlepszy ich kawałek
00:05 Metronomy i Bardo Pond / Bo Metronomy ma dobre melodie
01:15 Atari Teenage Riot / Bo rozpierdol taki, że klękajcie narody
Sobota
14:00 Hanimal / Bo znajomi, na dodatek warci polecenia
14:30 Crab Invasion / Bo znajomi, na dodatek warci polecenia [2]
15:00 Beneficjenci Splendoru / Bo dziwaczne i intrygujące
15:35 Kristen / Bo najlepszy w tym kraju zespół po Ściance, boje się tylko, że na dużej scenie ich muzyka może stracić.
16:10 Kobiety / Bo zmysłowe i piękne
17:00 Tides From Nebula & Blindead / Bo wspólny set dwóch kapel naraz brzmi intrygująco
17:50 Retro Stefson / Bo Aptekę już widziałem a Retro Stefson to muszą być solidne freaki.
18:45 Pissed Jeans / Bo hardcore'owe szaleństwo i crowd surfing
19:40 Baroness / Bo wszyscy mi mówią, że to będzie dobry gig
20:45 The Wedding Present / Bo bardziej ze mnie indie chłopiec niż free jazzowiec
22:00 Thurston Moore / Bo nie ma na tym świecie gitarzysty, który bardziej by wpłynął na mój styl gry, bo niewielu jest tak bardzo cool ludzi jak Thurston.
23:00 Shangaan Electro / Bo zapowiada się coś rzeczywiście egzotycznego
00:10 Iggy And The Stooges / Bo chcę opowiadać swoim dzieciom, że zobaczyłem The Stooges na żywo
01:10 Spectrum / Bo odloty
Niedziela
14:30 Piętnastka / Bo to bardzo marzycielska, szlachetna muzyka
15:35 Levity / Bo to musi być udane, tacy ludzie nie umieją nie grać
16:10 Afrokolektyw / Bo nie słyszałem jeszcze ich na żywo
17:00 Jacaszek / Bo najlepszy polski ambient
17:50 Ty Segall / Bo to może być koncert życia. Będzie coś czuję.
18:45 Group Doueh / Bo egzotyka jest naprawdę ciekawa
19:40 Twilight Sad / Bo w tym czasie nie ma nic ciekawszego.
20:45 Kim Gordon & Ikue Mori / Bo O RETY KIM GORDON <333333
22:00 Battles / Bo marzy mi się by usłyszeć wszystkie największe hity tego zespołu na żywo. Chcę doznać mocy math rocka!
23:05 Stephen Malkmus & The Jicks / Bo O RETY MALKMUS <333333
00:05 Iceage / Bo wiem, że w tym czasie jest Swans ale z Iceage czuję dużo większą duchową więź
01:25 Fennesz & Lillevan / Bo to będzie piękne zakończenie festiwalu a Fennesz na żywo zawsze się sprawdza
Mixtape - Play It Fucking Loud! vol.8
Kilka z moich ulubionych letnich hitów. Mam nadzieję, że wam się spodobają.
01 Mind Spiders - Beat
02 Ty Segall band - Tell Me What's Inside Your Heart
03 Testors - It's Only Death
04 Crazyhead - Baby Turpentine
05 Midicine - Something Goes Wrong
06 The Virgin Tongues - Six Feet Underground
07 Tame Impala - Why Won't You Make Up Your Mind?
08 Beat Happening - Godsend
09 Electralane - Gone Under Sea
Download
czwartek, 28 czerwca 2012
Grimes - Oblivion
W sumie to mocno nie w klimacie tego bloga ale trudno. Wiem, że jest mega hajp na Grimes ale częściowo uzasadniony. Ten utwór przyczepił się do mnie parę dni temu i nie może odpuścić. Trochę tu klimatu Cocteau Twins, ślady mody na witch-house a przede wszystkim brzmienie esencjonalne dla naszych czasów. Gdy w latach 2050tych będą kręcić filmy o latach 2010tych to ten kawałek mógłby się znaleźć w soundtracku. Chyba wiecie co mam na myśli?
piątek, 25 maja 2012
sobota, 19 maja 2012
Nowe numery A Hole in Silence
Nagrania pochodzą z koncertu jaki zagraliśmy niedawno w Radiu Afera. Wybrałem dwa największe przeboje chociaż to jeszcze nie wszystko co mamy w zanadrzu. Na lato w końcu (po raz trzeci) wejdziemy do studia i skończymy temat studyjnej epki.
Play It Fucking Loud! Vol.7
Ogień.
01 The Willowz - All i Need
02 Ty Segall & White Fence - I Am Not A game
03 Thee Oh Sees - The Dream
04 Ty Segall - Girlfriend
05 Darkthrone - Bad Attitude
06 Pussy Galore - Dick Johnson
07 Coachwhips - Evil Son
08 Sexa - Djevojcica
09 Post Regiment - Getto
10 Joy Division - Disorder (live)
11 Nirvana - M.V.
12 Long Legged Woman - I Have A Scheme
Żeby się nie czepiały smutne urzędasy, jak to już bywało. Link w komciach.
Wykopaliska #38
Broken Social Scene - You Forgot It in People 9/10
Boże, jaka ta płyta jest piękna. Wiosna, miłość i te sprawy. Ludzie w rozmowach o muzyce pytają mnie często o to, co mnie wzrusza. Niech odpowiedzią będzie "Anthems For A Seventeen-Year-Old Girl".
link w komciach
Fripp & Eno - (No Pussyfooting) 9/10
Kooperacja dwóch sław, których chyba nie trzeba przedstawiać, jednak zrobię to by nikt nie czuł się zagubiony. Fripp to gitarzysta King Crimson a Brian Eno to facet, który wymyślił ambient. Nagrali razem genialną płytę, która brzmi niesamowicie świeżo nawet na dzień dzisiejszy a powstała w roku 1972! Psychodeliczny odlot. Zamknijcie oczy i rozkoszujcie się każdą sekundą tego nagrania. Ważna płyta.
link w komciach
Las Robertas - Cry Out Loud 7/10
Ja naprawdę lubię jak ładne dziewczyny ładnie śpiewają i ładnie grają, a jak grają smutno i mgliście to już mają w garści moje czułe serduszko. Kostarykańskie Vivian Girls, niczym nie różnią się od swojego nowojorskiego odpowiednika. Jakością również. Polecam.
link w komciach
Boże, jaka ta płyta jest piękna. Wiosna, miłość i te sprawy. Ludzie w rozmowach o muzyce pytają mnie często o to, co mnie wzrusza. Niech odpowiedzią będzie "Anthems For A Seventeen-Year-Old Girl".
link w komciach
Fripp & Eno - (No Pussyfooting) 9/10
Kooperacja dwóch sław, których chyba nie trzeba przedstawiać, jednak zrobię to by nikt nie czuł się zagubiony. Fripp to gitarzysta King Crimson a Brian Eno to facet, który wymyślił ambient. Nagrali razem genialną płytę, która brzmi niesamowicie świeżo nawet na dzień dzisiejszy a powstała w roku 1972! Psychodeliczny odlot. Zamknijcie oczy i rozkoszujcie się każdą sekundą tego nagrania. Ważna płyta.
link w komciach
Las Robertas - Cry Out Loud 7/10
Ja naprawdę lubię jak ładne dziewczyny ładnie śpiewają i ładnie grają, a jak grają smutno i mgliście to już mają w garści moje czułe serduszko. Kostarykańskie Vivian Girls, niczym nie różnią się od swojego nowojorskiego odpowiednika. Jakością również. Polecam.
link w komciach
sobota, 24 marca 2012
Broken Social Scene - Almost Crimes
Mało rzeczy mnie ostatnio wzrusza ale ta piosenka jak najbardziej tak. Nie wiem, może to też wiosna - czy coś takiego.
wtorek, 20 marca 2012
Mixtape - Play It Fucking Loud! vol.6
Dawno nic nie dodawałem. Mam nadzieję, że wam się spodoba, ostatnio słucham tych numerów są naprawdę inspirujące. Pierwsza część barwna i nieco matematyczna druga raczej wyciszona.
01 Foals - Two Steps Twice
02 Battles - Tij
03 White Denim - Don't Look That Way At It
04 Deerhoof - Snoopy Waves
05 Baaba - Szczepan
06 PRE - Haircut Tacos
07 3d's - Outer Space
08 Foals - Krakow Funk
09 Kenny Gilmore - (Pissed Off) Neighbors
10 The Dead C - Love
11 Gary Wilson - You Think You Really Know Me?
Download
piątek, 27 stycznia 2012
Najlepsze single 2011
Tak się smutno złożyło w moim kolorowym życiu, że zwaliły mi się dwie sesje na głowę. Pierwsza, mniej interesująca - sesja egzaminacyjna, druga to sesja nagraniowa. Z A Hole in Silence nagrywamy 4 utworową EPkę, za pomocą której zmienimy oblicze wszechświata i układ gwiazd na niebie. Tak czy inaczej, chciałem tylko powiedzieć, że ostatnio nie mam za wiele czasu na prowadzenie bloga i pisanie o muzyce. Ostatnio na FYH! Wrzuciłem tylko skromną rekomendację Unkle Acid and The Deadbeats. Aby chociaż trochę zrekompensować tę pustkę na moim blogu, wrzucam listę 20 najlepszych singli z 2011. Kolejność nie ma kluczowego znaczenia. Zapraszam!
Black Lips - Family Tree
Kozackie trąbki, kozacki refren. W teledysku krew, seks i obrazoburcze sceny. czego chcieć więcej od rockowego wymiatacza?
Metronomy - Everything Goes My Way
Ta piosenka kojarzy mi się z wiosennym rozluźnieniem.
Kyary Pamyu Pamyu - PONPONPON
Wszyscy znajomi mówią mi, że to jakaś wiksa dla 10 letnich japońskich dzieciaków zapatrzonych w mangę, jednak ta piosenka naprawdę mi się podoba! Posłuchajcie linii basu, ktoś kto to napisał miał naprawdę niezły łeb.
Druma Kina - Walking Away
Składająca się z kilku kawałków i wielu remixów EPka brazylijskiego projektu, pełna jest doskonałych, świeżych dyskotekowych tracków i bardzo błyskotliwych remixów.
Arctic Monkeys - Don’t Sit Down ‘Cause I’ve Moved Your Chair
Po usłyszeniu tej piosenki, bałbym się zadzierać z tymi facetami.
Liturgy - Returner
Dzięki Liturgy, po raz pierwszy od wielu lat potraktowałem black metal naprawdę poważnie.
Naked On The Vague - Clock od 12s
Ta piosenka jest tak mroczna jak wspomnienie pozostawania samemu w ciemnym pokoju nocą, gdy miało się kilka lat.
ASAP Rocky - Purple Swag
Hip-hop to jak wiadomo jeden z nielicznych muzycznych gatunków do których żywię silną awersję. Ten utwór jednak bardzo mnie zainteresował ze względu na specyficznie rozleniwioną, faktycznie mocno ujaraną atmosferę. Podkład autorstwa Clams Casino, pewnie dlatego mi się spodobało.
The Horrors - I Can See Through You
Ten utwór brzmi jak hymniczny szlagier. Coś czuję, że za 20 lat ten numer ciągle będzie mi się niesamowicie podobał.
Vivian Girls - Take It As It Comes
Kochane dziewczęta z NYC. Jak można ich nie lubić?
Vivian Girls - I Heard You Say
Kochane dziewczęta z NYC. Jak można ich nie lubić? [2]
Toro Y Moi - Still Sound
Ciepły sound ostatniej produkcji króla chillwave'u przypomina mi o letnich wypadach nad Wartę z przyjaciółmi.
Ariel Pink's Haunted Graffiti - Witchhunt Suite for WWIII
Niedawno był to utwór tygodnia. Nie wiem czy jest to jeszcze singiel. Wielowątkowość i niepowtarzalny nastrój tego kawałka powala na kolana.
Ringo Deathstarr - Two Girls
Cudne.
Balkans - Flowers Everywhere
"Agony and Anguish never looked or sounded sweeter"
Mikal Cronin - Apathy
Ta piosenka jest tak cudowna, jest w niej tyle słońca, wolności i siły, że powinni ją przypisywać jako lekarstwo na depresję. Gdyby Oasis nagrywali tak dobre kawałki jak Mikal Cronin...
The Go! Team - Buy Nothing Day
Gdy słyszę ten niesamowity refren ciarki zawsze przechodzą mi po plecach, gdy słyszę gitarowy motyw z 2:08 czuję się wzruszony. Zawsze. Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć. Na wokalu Bethany z Best Coast.
Battles - Ice Cream
Matematyczna gmatwanina doprawiona genialnym teledyskiem
Ringo Deathstarr - So High
Katharsis, piosenka idealna, jest jednak zbawienie.
Gang Gang Dance - Glass Jar
Wejście wiadomego motywu po długiej grze wstępnej, sprawia, że pomyślałem sobie przez chwilę "tak, oni wiedzą co jest istotą piękna i doskonałości"
Black Lips - Family Tree
Kozackie trąbki, kozacki refren. W teledysku krew, seks i obrazoburcze sceny. czego chcieć więcej od rockowego wymiatacza?
Metronomy - Everything Goes My Way
Ta piosenka kojarzy mi się z wiosennym rozluźnieniem.
Kyary Pamyu Pamyu - PONPONPON
Wszyscy znajomi mówią mi, że to jakaś wiksa dla 10 letnich japońskich dzieciaków zapatrzonych w mangę, jednak ta piosenka naprawdę mi się podoba! Posłuchajcie linii basu, ktoś kto to napisał miał naprawdę niezły łeb.
Druma Kina - Walking Away
Składająca się z kilku kawałków i wielu remixów EPka brazylijskiego projektu, pełna jest doskonałych, świeżych dyskotekowych tracków i bardzo błyskotliwych remixów.
Arctic Monkeys - Don’t Sit Down ‘Cause I’ve Moved Your Chair
Po usłyszeniu tej piosenki, bałbym się zadzierać z tymi facetami.
Liturgy - Returner
Dzięki Liturgy, po raz pierwszy od wielu lat potraktowałem black metal naprawdę poważnie.
Naked On The Vague - Clock od 12s
Ta piosenka jest tak mroczna jak wspomnienie pozostawania samemu w ciemnym pokoju nocą, gdy miało się kilka lat.
ASAP Rocky - Purple Swag
Hip-hop to jak wiadomo jeden z nielicznych muzycznych gatunków do których żywię silną awersję. Ten utwór jednak bardzo mnie zainteresował ze względu na specyficznie rozleniwioną, faktycznie mocno ujaraną atmosferę. Podkład autorstwa Clams Casino, pewnie dlatego mi się spodobało.
The Horrors - I Can See Through You
Ten utwór brzmi jak hymniczny szlagier. Coś czuję, że za 20 lat ten numer ciągle będzie mi się niesamowicie podobał.
Vivian Girls - Take It As It Comes
Kochane dziewczęta z NYC. Jak można ich nie lubić?
Vivian Girls - I Heard You Say
Kochane dziewczęta z NYC. Jak można ich nie lubić? [2]
Toro Y Moi - Still Sound
Ciepły sound ostatniej produkcji króla chillwave'u przypomina mi o letnich wypadach nad Wartę z przyjaciółmi.
Ariel Pink's Haunted Graffiti - Witchhunt Suite for WWIII
Niedawno był to utwór tygodnia. Nie wiem czy jest to jeszcze singiel. Wielowątkowość i niepowtarzalny nastrój tego kawałka powala na kolana.
Ringo Deathstarr - Two Girls
Cudne.
Balkans - Flowers Everywhere
"Agony and Anguish never looked or sounded sweeter"
Mikal Cronin - Apathy
Ta piosenka jest tak cudowna, jest w niej tyle słońca, wolności i siły, że powinni ją przypisywać jako lekarstwo na depresję. Gdyby Oasis nagrywali tak dobre kawałki jak Mikal Cronin...
The Go! Team - Buy Nothing Day
Gdy słyszę ten niesamowity refren ciarki zawsze przechodzą mi po plecach, gdy słyszę gitarowy motyw z 2:08 czuję się wzruszony. Zawsze. Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć. Na wokalu Bethany z Best Coast.
Battles - Ice Cream
Matematyczna gmatwanina doprawiona genialnym teledyskiem
Ringo Deathstarr - So High
Katharsis, piosenka idealna, jest jednak zbawienie.
Gang Gang Dance - Glass Jar
Wejście wiadomego motywu po długiej grze wstępnej, sprawia, że pomyślałem sobie przez chwilę "tak, oni wiedzą co jest istotą piękna i doskonałości"
niedziela, 8 stycznia 2012
niedziela, 1 stycznia 2012
Jakub Lemiszewski - Noc Sylwestrowa
Założę się, że to pierwszy album na świecie nagrany i wydany w 2012. Nie miejcie mi za złe pośpiechu, musiałem ten utwór zrobić "na gorąco". Abstrakcyjne dźwiękowe wspomnienie z tegorocznej nocy sylwestrowej odwołuje się do stanu umysłu, emocji i barw które mi towarzyszyły. Wyszedł z tego atonalny ambient/drone. Nie musi się wam to spodobać, jednak dla mnie ma dużą wartość sentymentalną.
Download
Dobre A Polskie: Kaseciarz
Nie wiadomo skąd, nagle, w moje smutne noise rockowe serduszko została wlana nadzieja. Oto na dysku twardym mojego komputera wylądował materiał absolutnie świeży, słoneczny i fantastyczny. Mowa o debiutanckiej płycie Kaseciarza. Młody zespół z małopolski gra tak jak jeszcze nikt w tym kraju (poza Social Cream hłe hłe). Obskurny surf rock miesza się tu ze słonecznymi lo-fi melodiami a w drugiej części albumu z brzmieniowymi eksperymentami w duchu Ścianki i Sonic Youth. Kaseciarz nagrał materiał dużo lepszy i świeższy niż wszystkie amerykańskie lo-fi gwiazdki z piczforka razem wzięte. Z resztą sami się przekonajcie. Kaseciorz pany!
Bandcamp
PS: chłopaki, liczę na wspólny koncert w Poznaniu kiedyś-tam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)