poniedziałek, 24 stycznia 2011

Godspeed You! Black Emperor @ Eskulap, Poznań


Koncert Godspeed You! Black Emperor w moim mieście był czymś w co nie do końca mogłem uwierzyć. Legenda epickiego post-rocka zagrała bardzo udany - acz nie perfekcyjny koncert. Jednak zacznijmy od supportu. Nie byłem zachwycony gdy dowiedziałem się ,że jako support GY!BE wystąpi jednoosobowy projekt Total Life (Elektroniczny Noise / Drone). W ramach rozpoznania posłuchałem materiału z jednej z kaset - której zawartość można by streścić jako ponad pół godziny zapętlonego nudnego beatu - może nawet było w tym coś intrygującego jako nagraniu czy też eksperymencie - ale perspektywa wysłuchania tego na żywo - mocno mnie zniechęciła do Total Life. W rzeczywistości występ nie był aż tak tragiczny jak myślałem. Na scenę wyszedł posępny pan i zaczął coś majstrować przy elektronicznych zabawkach - było piekielnie głośno i abstrakcyjnie. Po 20 minutach występ się skończył - w sam raz. Support raczej niepotrzebny. Po kilku minutach z głośników rozległo się niskie buczenie - przez kolejne kilkanaście minut po scenie przewijali się akustycy myleni z muzykami (i odwrotnie). Trudno wyznaczyć dokładny początek występu GY!BE. Muzycy starali się nastroić - powoli coś plumkali. Na ekranie wyświetlane było słowo "Hope". No cóż - chyba wszyscy mieli nadzieję ,że w końcu stanie się coś konkretnego. Po kilkunastu minutach tego nietypowego intra - zespół zaczął grać utwór "Moya" - było naprawdę potężnie - jednak jak to zwykle w eskulapie bywa było mocno za głośno - wydaje mi się ,że niektóre melodie dogrywałem sobie w głowie bo po prostu nie było ich słychać. No ale to już nie wina zespołu. GY!BE wykonało również nową kompozycję nieco różniącą się od poprzednich dokonań - jej roboczy tytuł to Albanian. Jest to mocno transowy utwór - trochę skojarzył mi się z krautrockiem. W dalszej kolejności zespół grał głównie utwory z " Lift Your Skinny Fists Like Antennas To Heaven". Występ zakończony został utworem "Sad Mafioso". No i koniec. A teraz pytanie gdzie kompozycje z "Yanqui U.X.O"!? Dlaczego nie zagrali nic ze swojej najlepszej płyty? czyżby obrazili się na polskę za recenzję na porcysiu? Trudno powiedzieć - ale bardzo liczyłem na "Rockets Falls On Rockets" albo "Motherfucker=Redembeer". No cóż - nie można mieć wszystkiego. Bardzo podobało mi się dojrzałe zachowanie publiczności - widać ,że nie było nikogo z przypadku - nikt nie napierdalał się w pogo ani nie darł się "napierdalać" między utworami. Kultura. No i jeszcze wielki plus za bardzo ciekawe wizualizacje!

1 komentarz:

  1. Hej. Nie wiem gdzie stałeś- ja tuż pod sceną i słyszałem wyraźnie i o dziwo nie czułem by było za głośno. Minusem takiej świetnej miejscówki była bliskość wieśniaków z ochrony, którzy rechotali, przepychali się i walili drzwiami do garderoby w czasie najfajniejszych momentów koncertu.

    OdpowiedzUsuń