W sumie to mocno nie w klimacie tego bloga ale trudno. Wiem, że jest mega hajp na Grimes ale częściowo uzasadniony. Ten utwór przyczepił się do mnie parę dni temu i nie może odpuścić. Trochę tu klimatu Cocteau Twins, ślady mody na witch-house a przede wszystkim brzmienie esencjonalne dla naszych czasów. Gdy w latach 2050tych będą kręcić filmy o latach 2010tych to ten kawałek mógłby się znaleźć w soundtracku. Chyba wiecie co mam na myśli?